Rząd zmienił zdanie w sprawie ustawy o rtv. Premier Leszek Miller zapowiedział, że wystąpi do marszałka Sejmu bądź o wstrzymanie prac nad projektem nowelizacji ustawy, bądź o wycofanie projektu z prac sejmowych. Miller przyznał, że jego wniosek wiąże się z ustaleniami sejmowej komisji śledczej badającej aferę Rywina.
Przez ostatni rok, mimo że projekt powszechnie nazywano legislacyjnym gniotem i bublem, z ust premiera słyszeliśmy, że ustawa „jest ważka, potrzebna, wręcz niezbędna” i dlatego należało nad nią pracować. Dziś także słyszymy, że ustawa jest ważna, ale – jak mówi Leszek Miller - liczy się także atmosfera. Atmosfera, która towarzyszy pracom nad ustawą, nie może pozostawić rządu obojętnego na to, co jest w tej sprawie mówione.
Ta zmiana myślenia ma być może związek z faktami ujawnianymi ostatnio przez komisję śledczą, a być może poczucie premiera, że wady ustawy przewyższają jej zalety, to wynik jakiś rozmów na linii Kancelaria Premiera-Pałac Prezydenta, i sygnałów, że przepisy nie mogą liczyć na podpis Aleksandra Kwaśniewskiego.
Co ciekawe, gdy okazało się, że projekt wyląduje w koszu, zdanie na temat nowelizacji zmienili także zagorzali jej zwolennicy. W zupełnie innym tonie mówią dziś Jerzy Wenderlich, szef sejmowej komisji kultury, i Danuta Waniek, przewodnicząca KRRiT. Osoby, które wspólnie pracowały nad nowymi przepisami.
Głęboko wierzę, że nowa inicjatywa w tej sprawie – mówi Wenderlich – będzie bardziej udana i należy się tylko z tego cieszyć. Wtóruje mu Danuta Waniek: To jest dla mnie bardzo dobra wiadomość, nad tym projektem wiszą ciemne chmury.
Ale to nie oni, a opozycja i prywatni nadawcy mają dziś prawdziwą satysfakcję, bo ich żmudne przekonywanie, że nowela jest warta funta kłaków, nareszcie odniosły skutek. Posłuchaj także relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego:
07:00