Lech Kaczyński przyjął dymisję szefa swojej kancelarii. Powodem odejścia Andrzeja Urbańskiego były doniesienia prasowe o jego powiązaniach biznesowych z podejrzanym o korupcję działaczem SLD.

REKLAMA

Do czasu powołania następcy Urbańskiego obowiązki przejął Robert Draba.

Dymisja to efekt publikacji "Rzeczpospolitej" pod tytułem "Podejrzany wspólnik". Wg dziennika, Andrzej Urbański był w końcu lat 90. wspólnikiem oskarżonego o korupcję Ryszarda Nawrata, prominentnego działacza SLD z czasów rządu Leszka Millera.

Ich spółka, Kalejdoskop - Nowa Korporacja, zajmowała się między innymi produkcją programów dla kierowanej przez lewicę TVP - zarobiła ponad 300 tysięcy złotych. Przed wrocławskim sądem właśnie rusza korupcyjny proces Nawrata. Prokuratura oskarża go o to, że za łapówkę obiecał publiczne zlecenia przedsiębiorcy Aleksandrowi K.

Z udziałów w spółce Kalejdoskop Urbański zrezygnował 5 lat temu, ale jak sprawdziła "Rzeczpospolita", w dalszym ciągu funkcjonuje jako jej prezes w Krajowym Rejestrze Sądowym.

Otoczenie prezydenta RP musi spełniać ponadstandardowe normy. Mimo że czuję się całkowicie niewinny w tej sprawie (w Umowie o zbycie udziałów jest paragraf mówiący, że o przejściu udziałów zawiadamia Nabywca) uważam, że do całkowitego wyjaśnienia sprawy nie mogę pełnić dotychczasowych funkcji - podkreślił Urbański w oświadczeniu.

Ale to nie jedyne kontrowersje wokół osoby Andrzeja Urbańskiego. Prokuratura bada także okoliczności przetargu na wagony Szybkiej Kolei Miejskiej, gdy Urbański był wiceprezydentem Warszawy. Przetarg wygrała firma z Nowego Sącza - jej właścicielem był znajomy Urbańskiego, z którym pracował w "Życiu Warszawy".

Andrzej Urbański – człowiek z kalejdoskopem kontaktów

Andrzej Urbański w latach 90. sam starał się stworzyć wokół siebie pewnego rodzaju kalejdoskop – kontaktów, utrzymywanych zarówno z ludźmi z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Jest typem człowieka, który raczej nie ma wrogów i z każdym potrafi się dogadać.

Jednak wszystko ma swój kres – od pewnego czasu u jego boku działają dwaj bardzo groźni przeciwnicy. Chodzi o odpowiedzialny za PR „Prawa i Sprawiedliwości” duet Bielan-Kamiński. Młodzi politycy narazili się Urbańskiemu, gdy postanowili zostać głównymi kreatorami wizerunku i poczynań prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Urbański nie chciał pożegnać się z monopolem na dbanie o wizerunek nowej głowy państwa.

Mówi się, że dymisja Urbańskiego to pierwsza wygrana bitwa, stoczona przez duet Bielan-Kamiński z dotychczasowym szefem Kancelarii Prezydenta. Krążą też pogłoski, że to właśnie oni mogą być źródłem prasowych rewelacji – podobnie jak i nagłośnienia faktu o przyznaniu Krzyża Zesłańców Sybiru dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Teraz czas na ruch prezydenta, a ten nie pała wielką sympatią dla PR-owskiego duetu PiS.