Prezydent Andrzej Duda zapewnił na łamach "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", że zależy mu na tym, aby relacje między Niemcami a Polską rozwijały się jak najlepiej. Powiedział, że boli go, iż w dyskusji padają "niepotrzebne emocjonalne" słowa.
Bardzo zależy mi na tym, aby relacje pomiędzy Niemcami a Polską rozwijały się jak najlepiej. Relacje z Niemcami są dla nas bardzo ważne - powiedział prezydent w wywiadzie pod tytułem "Zbyt dużo emocji", który ukaże się w niedzielę.
"FAS" jest niedzielnym wydaniem dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Pełny tekst rozmowy dostępny jest dla prenumeratorów od soboty wieczór.
Andrzej Duda zastrzegł, że "są też problemy, na przykład Nord Stream 2". Ten planowany rurociąg z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Polski, Słowacji i innych krajów - wyjaśnił.
Prezydent przyznał, że kanclerz Angela Merkel nigdy nie wyrażała poparcia dla tej inwestycji. Takie problemy wywołują jednak emocje, które prowadzą do takich (emocjonalnych) wypowiedzi - tłumaczył prezydent. Żałuję tego, ponieważ Niemcy są naszym dużym sąsiadem, naszym dużym partnerem - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że zarówno on, jak i jego małżonka mają w Niemczech wielu przyjaciół. Życzyłbym sobie, by ten projekt (Nord Stream 2) spotkał się z polityczną dezaprobatą. To kwestia solidarności - wyjaśnił prezydent.
Andrzej Duda skrytykował niedawne wypowiedzi o Polsce przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza. Wyraził przypuszczenie, że słowa niemieckiego polityka były wynikiem "pewnej pobudliwości". W jednym z wywiadów Schulz mówił o "putinizacji" polskiej polityki.
W rozmowie z "FAS" prezydent bronił swoich decyzji dotyczących Trybunału Konstytucyjnego. Obarczył odpowiedzialnością za konflikt "machinacje wcześniejszej większości rządowej - Platformy Obywatelskiej, w których uczestniczył także Trybunał Konstytucyjny."
Pytany o to, kto rozstrzygnie spór o TK, Duda odpowiedział: "Istnieje podział władz. Mamy w Polsce władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Nie mogę zgodzić się na to, że sąd rości sobie pretensje do kompetencji, których nie daje mu ani konstytucja, ani ustawa. Zaprzysięgłem sędziów tak, jak życzył sobie tego parlament".
Nawiązując do wypowiedzi związanych z rozpoczęciem przez Komisję Europejską procedury ochrony praworządności wobec Polski, Duda powiedział, że "bardzo boli" go, iż w tej debacie "padło wiele niepotrzebnych emocjonalnych wypowiedzi". Podkreślił, że premier Beata Szydło wyjaśniała, iż "KE nie jest jej zdaniem dobrze poinformowana (o sytuacji w Polsce)".
Prezydent podkreślił, że rząd RP "nigdy nie wycofał się z danych obietnic" dotyczących przyjęcia uchodźców. Wypełnimy nasze zobowiązania - zapewnił. Podkreślił, że Polska zabezpiecza liczącą 1100 kilometrów zewnętrzną granicę UE. Duda wskazał jednak na problem, iż uchodźcy nie kwapią się do przyjazdu do Polski. Ludzie nie przyjeżdżają do nas dlatego, że nie możemy zapewnić im niemieckich warunków - tłumaczył.
Duda zwrócił uwagę, że UE nie potrafi odróżnić imigrantów ekonomicznych od uchodźców. Imigracja do Europy jest też związana z migracją ekonomiczną, a UE nie radzi sobie z rozróżnieniem (między tymi dwoma rodzajami migracji). Większość uchodźców to młodzi mężczyźni. Gdzie są ich kobiety, matki, dzieci? Pozostawione na wojnie? Trudno to zrozumieć - zauważył prezydent RP.
(mpw)