„Kompania Węglowa nie ma już czasu na negocjacje, rządowy plan naprawczy jest prezentowany załogom kopalń. Ja się w pełni pod nim podpisuję” - powiedział prezes KW Krzysztof Sędzikowski. I zastrzegł, że liczy na odpowiedzialność związków. Zgodnie z planem naprawczym - przyjętym przez rząd - cztery nierentowne kopalnie należące do KW zostaną zamknięte.
Sędzikowski nawiązał do obowiązującej w górnictwie zasady, że "to, co słabe, obrywa się, a to co silne - podpiera". Trzeba to zrozumieć, bo sytuacja grozi upadłością całej firmy - przestrzegał. I podkreślał, że rozumie emocje zainteresowanych związane z sytuacją spółki. Liczę na rozsądek liderów związkowych, by nie podgrzewali sytuacji - dodał.
Pierwszym elementem planu jest przekazanie do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) zakładów: Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Brzeszcze i Pokój. Łącznie (wraz z kopalnią Piekary mającą trafić do spółki Węglokoks-Kraj). Generują one 80 procent strat spółki. W trzech pierwszych zakładach zorganizowano podziemny protest. Rozpoczęli go jeszcze wczoraj górnicy z Brzeszcz. Potem tę formę protestu podjęło też kilkudziesięciu górników z Bobrka-Centrum i ok. 30 z Sośnicy-Makoszów.
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że jeszcze dziś lub jutro do Sejmu trafi projekt zmian w ustawie o górnictwie węgla kamiennego. Wobec zapowiedzi rządu - związanych z realizacją planu dla KW - przedstawiciele działających w regionie central związkowych zapowiedzieli, że zdecydują o akcji protestacyjno-strajkowej w regionie.
Zarząd Kompanii chce dyskutować na temat planu ze związkami. Ten program już poszedł bardzo daleko. Można powiedzieć, że są w nim już zrobione potencjalne ustępstwa - zaznaczył Sędzikowski. I wyjaśnił, że teoretycznie spośród osłon dla pracowników w programie mogłyby znaleźć się jedynie odprawy. A my od razu powiedzieliśmy, że gwarantujemy pracę górnikom dołowym - podkreślał. Fajnie jest powiedzieć, że chcemy współtworzyć plan naprawczy dla KW, ale z drugiej strony mówimy, że nie można zamknąć żadnej kopalni. Jeżeli ktoś nie akceptuje zamykania kopalń, chciałbym, żeby mi podał inną koncepcję - dodał prezes.
Jako alternatywę dla założeń obecnego programu wskazał dalszą sprzedaż kolejnych kopalń KW i "zasypywanie" w ten sposób strat operacyjnych sięgających już w skali roku 2,4 mld zł. Kwota 1,5 mld zł za sprzedaż Jastrzębskiej Spółce Węglowej kopalni Knurów-Szczygłowice wystarczyła tylko na sześć miesięcy. Niepowodzeniami skończyły się próby pozyskania finansowania dla spółki - m.in. poprzez euroobligacje.
Obowiązkiem zarządu i właściciela jest więc przedstawienie programu naprawczego. I my chcemy iść do związków zawodowych - zakładając dobrą wolę. Jeżeli ktoś ma inne pomysły i jest pole do ich negocjacji, jesteśmy otwarci. Ale to jest tak dramatyczna sytuacja i tak napięta czasowo, że nie mogę np. wychodzić z programem, że zamykamy siedem kopalń, a potem ustępować związkom, że zamykamy pięć zamiast siedmiu. Nie ma już czasu na takie dyskusje. Nie jest rolą związków zawodowych uczestniczenie w przygotowaniu programu. Ich rolą jest jego ocena - skomentował prezes KW.