Mamy dzisiaj łącznie 126 osób na stanowiskach ministrów, wiceministrów - sekretarzy i podsekretarzy stanu; w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy chcemy tę liczbę zredukować o 20-25 proc. - poinformował premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu pokreślił na konferencji prasowej, że po ponad dwóch miesiącach przeglądu pracy m.in. resortów, ministrów i wiceministrów, chciałby dokonać kilku zmian w pracy rządu.
Te propozycje zmian wiążą się przede wszystkim ze zmianami przyjętymi przez parlament, ponieważ niektóre z moich propozycji będą wymagały zmian ustawowych - wskazał premier.
Zdaniem szefa rządu, "sprawne i efektywne państwo to jest państwo, które działa w oparciu o bardzo profesjonalne kadry, nie w oparciu o rozbudowaną biurokrację". Dlatego będziemy się starali zmniejszać biurokrację na wszystkich poziomach. Zaczynamy od siebie, zaczynamy od składu ministrów i wiceministrów - dodał.
Morawiecki powiedział, że obecnie na stanowiskach ministerialnych i wiceministerialnych - sekretarzy i podsekretarzy stanu - jest 126. W ciągu najbliższych paru miesięcy - dwóch, trzech - chcemy tę liczbę zmniejszyć, zredukować o 20-25 proc. - poinformował premier.
Chcemy zlikwidować wszelkie nagrody, premie dla ministrów i wiceministrów; dla ministrów i sekretarzy stanu - zapewnił premier.
Jak dodał w przypadku podsekretarzy stanu propozycja polega na tym, by "przesunąć tę grupę urzędników, członków korpusu politycznego do grupy urzędników służby cywilnej".
Jeżeli parlament przychyli się do tej propozycji, wtedy część składu rządu będzie trochę na wzór skandynawski, czy niemiecki, czy francuski, częścią korpusu służby cywilnej, a nie korpusu stricte politycznego - podkreślił Morawiecki.
Premier podkreślił, że kolejną rzeczą, "jest zmniejszenie liczby członków gabinetów politycznych".
Tu w ciągu najbliższych dwóch miesięcy również zmniejszymy w większości ministerstw i jednostek administracyjnych, które podlegają Prezesowi Rady Ministrów, członków gabinetu politycznego - powiedział Morawiecki na konferencji prasowej w Warszawie.
Zapowiedział też "zmniejszenie lub likwidację kart kredytowych". Mówię zmniejszenie lub likwidacja, ponieważ w niektórych przypadkach po analizie może się okazać, że dla ambasad, dla attachatów wojskowych, dla różnych jednostek, które pracują bardzo często w delegacjach, dla potwierdzenia gwarancji noclegów, hoteli, będą potrzebne karty kredytowe - tłumaczył szef rządu.
Dodał, że wszędzie tam, gdzie karty kredytowe nie będą niezbędne, zostaną zlikwidowane i będą używane tylko "karty debetowe lub instytucjonalne karty prepaidowe, by gwarantować płatności w hotelach lub tam gdzie będą one niezbędne".
Szef rządu zapowiedział, że po tych zmianach znacząco zwiększy się "transparentność posługiwania się kartami".
Nie ma to nic wspólnego z pytaniami z ostatnich kilku dni, ponieważ, akurat szanowny pan poseł, który zapytał o wydatki MON w roku 2016 i 2017, zapomniał zapytać być może o rok 2015, w którym to roku wydatki w czasach rządów PO-PSL były wyższe w całych siłach zbrojnych i MON niż w roku 2016 - dodał Morawiecki.
Morawiecki mówił też o zmianach, jakie dotkną sekretarzy i podsekretarzy stanu, których liczba ma zostać zmniejszona o co najmniej 20 proc.
W przypadku sekretarzy stanu, propozycja, którą chciałbym skierować do parlamentu będzie taka, żeby sekretarze stanu nie otrzymywali żadnych nagród, premii, czy dodatkowych form wynagrodzenia - zapowiedział premier.
Jak dodał, skierowana do Sejmu propozycja będzie przewidywać, że sekretarze stanu, którzy są jednocześnie parlamentarzystami, będą mogli otrzymywać część swojego uposażenia parlamentarnego w wysokości ok. 50-60 proc.
W przypadku podsekretarzy stanu, a tutaj nie można być podsekretarzem stanu i jednocześnie parlamentarzystą - jest propozycja przesunięcia tej części naszego rządu do korpusu pracowników służby cywilnej, co też będzie wymagało zmian ustawowych - oświadczył Morawiecki.
Premier powiedział na konferencji prasowej w Warszawie, że sekretarzom stanu i ministrom nie będą już wypłacane premie. Również jeśli parlament nie przyjmie tej propozycji (zmian), to dla podsekretarzy także nie będzie żadnych nagród - zapowiedział szef rządu.
Chcę też wypowiedzieć się w mojej sprawie, że te środki, które mi zostały przyznane, ja przeznaczyłem na cele charytatywne; za inne osoby nie będę się wypowiadał w tym momencie, ponieważ myślę, że tak należy - dodał premier.
W grudniu ubiegłego roku poseł PO Krzysztof Brejza zwrócił się z interpelacją ws. nagród przyznanych członkom Rady Ministrów. W odpowiedzi wiceszef Kancelarii Premiera Paweł Szrot zamieścił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Wynika z niej, że nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 100 zł rocznie do 82 100 zł), 12 ministrów w KPRM (od 36 900 zł rocznie do 59 400 zł) oraz b. premier Beata Szydło (65 100 zł).
Chcę, żeby ministrowie dokonali audytu, przeglądu we wszystkich swoich jednostkach pod kątem używania kart kredytowych i wszelkich wydatków - powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki.
Chcemy w taki sposób organizować rząd, organizować pracę Rady Ministrów - szeroko rozumiany rząd, czyli również z ministrami, wiceministrami - właśnie po to, aby jak najbardziej zwiększyć sprawność funkcjonowania tego rządu - mówił Morawiecki.
Wyjaśnił, że szczuplejszy rząd, zmniejszona liczba wiceministrów i ministrów, ma też na celu ograniczenie tzw. Polski resortowej, gdyż - jak powiedział - "jak już jest jakiś resort powołany, to bardzo mocno broni swojego stanu posiadania".
Tłumacząc z łaciny słowo "minister" przypomniał, że "minister to sługa państwa"; zapewnił, że w tym roku nie będzie żadnych dodatkowych nagród w jego rządzie.
Przynajmniej dopóki ja będę pełnił tę funkcję (premiera) na pewno nie będzie przyznawanych nagród i premii - zadeklarował szef rządu.
Premier poinformował, że chce, aby ministrowie dokonali we wszystkich swoich jednostkach audytu, przeglądu pod kątem używania i kart kredytowych, i wszelkich wydatków.
Jak zaznaczył, "już wprowadziliśmy dużo bardziej sprawne państwo". Widać to po uszczelnieniu systemu podatkowego, po dystrybucji środków na cele społeczne - dodał. Zapewnił, że "każda złotówka jest oglądana w myśl powiedzenia ludowego: ‘grosz do grosza, i będzie kokosza’".
(mpw)