Ponad stu strażaków z kilku miast bierze udział w akcji gaszenia potężnego pożaru składowiska opon w Żorach na Śląsku. Ogień objął powierzchnię około 15 tysięcy metrów kwadratowych. Po siedmiu godzinach akcji pożar udało się opanować. Nikt w nim nie ucierpiał. Przyczyna pojawienia się ognia nie jest na razie znana.

REKLAMA

Pożarem objętych jest około 15 tysięcy metrów kwadratowych. To jest plac, na którym działają dwie firmy: jedna zajmuje się recyklingiem opon, druga natomiast zajmuje się recyklingiem tworzyw sztucznych. Na tym placu mają jakby swoje składowisko - relacjonował w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Kropaczek kpt. Andrzej Pilny z żorskiej straży pożarnej.

W ogniem walczy wciąż ponad 100 strażaków z kilku miast: m.in. z Żor, Mikołowa, Rybnika, Jastrzębia-Zdroju, Gliwic i Katowic.

Ich akcja jest bardzo trudna: m.in. z powodu bardzo wysokiej temperatury i silnego zadymienia. Problemem - jak informował reporter RMF FM Marcin Buczek - są również płomienie unoszące się wysoko nad ziemią: miejscami bowiem składowane w tym miejscu opony ułożone są w stosy sięgające nawet 10 metrów wysokości. W rejonie pożaru trzeba było ponadto zamontować specjalną sieć ze strażackich węży, by pobierać wodę z pobliskiego stawu.

W walce z ogniem strażacy musieli utworzyć aż trzy stanowiska, z których prowadzą akcję gaśniczą.

Tuż obok składowiska znajdują się domy jednorodzinne, ale - według strażaków - nie ma zagrożenia dla mieszkańców, nie było więc również potrzeby ewakuacji.

Nad okolicą unoszą się kłęby gęstego, czarnego dymu, które wiatr kieruje nad pobliski las i niezamieszkałe tereny. Strażacy muszą pracować w aparatach ochraniających drogi oddechowe, a stan powietrza jest stale monitorowany: na miejsce wezwano specjalny samochód z aparaturą do badania jakości powietrza - i takie badania są już wykonywane. Dotychczas w powietrzu w okolicy miejsca pożaru nie stwierdzono zanieczyszczeń, które mogłyby zagrażać ludziom - ale okna w domach lepiej pozostawić zamknięte.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Ustalaniem tego zajmuje się już policja.

(ak)