Od początku roku sanepid nałożył za handel dopalaczami 19 kar o łącznej wartości prawie 1,5 mln złotych. To efekt kontroli przeprowadzonych w połowie stycznia. Inspektorzy sanitarni weszli jednocześnie do kilkuset punktów handlowych oferujących te substancje pod postacią innych produktów.
Zamknięto wówczas 21 sklepów. Po przeprowadzeniu badań w Narodowym Instytucie Leków w Warszawie w wielu wypadkach potwierdzono obecność substancji psychoaktywnych sprzedawanych pod postacią kadzidełek, środków do czyszczenia monitorów czy tzw. śmiesznych rzeczy. Są to syntetyczne odpowiedniki klasycznych narkotyków takich jak marihuana czy amfetamina - powiedział rzecznik GIS Jan Bondar.
Pod koniec 2010 r. przyjęto nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która zakazuje wytwarzania i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe. W kwietniu 2011 r. do listy dopisano kolejne substancje.
W 2012 r. inspekcja sanitarna skontrolowała 548 punktów podejrzanych o handel dopalaczami. Skonfiskowano wówczas ponad 16 tys. różnego typu produktów. Służby sanitarne nałożyły kary finansowe na łączną kwotę 495 tys. zł i złożyły 15 zawiadomień do prokuratury w związku ze stwierdzeniem zakazanych substancji w składzie zabezpieczonych produktów.
Według mediów, dopalacze wracają pod nowymi nazwami. Teraz są sprzedawane m.in. jako "środki do konserwacji komputerów" czy środki czyszczące. W pierwszej połowie 2012 r. doszło do ponad 90 przypadków zatruć podobnymi substancjami.
Obecnie na liście środków objętych kontrolą urzędową jest kilkadziesiąt dopalaczy, a trwają prace nad dopisaniem ponad 20 kolejnych. Zgodnie z projektem MZ, na listę kontrolowanych środków mają trafić syntetyczne kanabinoidy, pochodne katynonu, pochodne piperazyny oraz analogi kokainy.
(mal - oprac.)