Wojna na górze i rozpad obozu „pomarańczowej rewolucji”; prezydent Ukrainy zdymisjonował rząd Julii Tymoszenko oraz jej głównego rywala w zakulisowych grach Petra Poroszenkę, sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
Wiktor Juszczenko swoją decyzję - podjętą w momencie narastających oskarżeń o korupcję na najwyższych szczeblach władzy - tłumaczył "brakiem ducha współpracy" w rządzie.
Przez osiem miesięcy prezydent musiał pełnić rolę rozjemcy między różnymi instytucjami. Nie mówiłem o tym publicznie, bo uznałem, że takie już moje zadanie - wyjaśniał. Myślę, że członkowie mojej ekipy słuchali prezydenta, ale go nie słyszeli. Dziś, choć nie jest mi łatwo, muszę przeciąć ten węzeł gordyjski- oświadczył prezydent.
Juszczenko odsunął od władzy skłóconych przywódców „pomarańczowej” rewolucji i zdecydował się stworzyć rząd tymczasowy, techniczny, który będzie zarządzał krajem do czasu wiosennych wyborów. Pełniącym obowiązki premiera został Jurij Jechanurow. To człowiek drugiego szeregu. W czasach, gdy Wiktor Juszczenko był premierem Ukrainy, Jechanurow był jego zastępcą. Teraz kieruje administracją jednego z obwodów we wschodniej części kraju.
Wielu ukraińskich analityków pozytywnie ocenia krok prezydenta Juszczenki. Nie wolno było dopuszczać, by codziennie w rządzie była jakaś dymisja. Dlatego dobrze, że prezydent zdymisjonował cały rząd - mówi Myrosław Marynowicz. O pierwszych komentarzach w tej sprawie posłuchaj w relacji Andriany Yemczuk ze stacji RadioMan we Lwowie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W podobnym tonie mówi politolog Jurij Hałajko. Wg niego spory i wpływy o władzę powodowały, że reformy stały w miejscu. Ten konflikt należało więc zakończyć – uważa.
W tej chwili taką istotną rzeczą, która wpływa na tę władzę, są zbliżające się wybory parlamentarne - wyjaśnia Hałajko i przypomina – po nowym roku wchodzi reforma prezydencka, dająca premierowi większą niż dotychczas władzę. Posłuchaj relacji Przemysława Marca:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Przypomnijmy. Dziś rano wicepremier Mykoła Tomenko podał się do dymisji. Zrozumiałem, że jedni kradną, a zwalnia się innych. Nie chcę ponosić odpowiedzialności za ludzi, którzy stworzyli system korupcji - oświadczył. W czasie kampanii prezydenckiej w 2004 r. Tomenko był mężem zaufania ówczesnego kandydata na prezydenta Wiktora Juszczenki i jednym z liderów "pomarańczowej" rewolucji.
Rezygnację złożył także sekretarz narodowej rady bezpieczeństwa Petro Poroszenko, który kolejny raz zaprzeczył oskarżeniom, jakoby wykorzystywał stanowisko do bogacenia się. Na Ukrainie o Poroszence mówi się, że jest „wart” 350 mln dolarów. To on rządzi cukierniczym imperium na Ukrainie, w Mołdawii i Rosji. Często nazywano go „kumem” Juszczenki.
Niemal tydzień temu do dymisji podał się szef administracji prezydenta Ołeksandr Zinczenko, który wcześniej również oskarżył otoczenie Wiktora Juszczenki o korupcję, wykorzystywanie wpływów do pomnażania własnych majątków i lobbowanie interesów gospodarczych określonych grup.