Hakerzy zaatakowali w piątkową noc publiczny serwer policji. Wykorzystali najprostszą i jedną z najskuteczniejszych metod - zaczęli masowo wysyłać z kilku komputerów sygnały do serwera. Ten się zablokował i strona na pewien czas zniknęła z sieci - podała "Rzeczpospolita".

REKLAMA

Takie próby zablokowania strony zdarzają się - przyznaje komisarz Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. Na szczęście ze względów bezpieczeństwa witryna nie ma żadnego połączenia z policyjną siecią komputerową. Tak więc dane gromadzone przez funkcjonariuszy nie były zagrożone.

Komputery polskich instytucji coraz częściej są celem ataków. Ich ofiarą padł resort obrony. Na początku roku na jego publiczne serwery skutecznie włamali się specjaliści z hacking.pl, który zajmuje się bezpieczeństwem w sieci. Zostawili informację o włamaniu i doradzili, by lepiej zabezpieczyć serwery.

Polskie prawo nie karze za najbardziej popularny rodzaj ataku, taki jakiego ofiarą padł w piątek serwer policji, a ostatnio także sieć internetowa w Estonii. Karane jest włamanie do sieci, które wiąże się ze szkodami. W przepisach nie ma natomiast sankcji dla hakerów, którzy paraliżują serwery, wysyłając do nich miliony sygnałów. To nie jest przestępstwo i nie możemy ścigać osób, które próbowały zablokować nasz serwer - mówi komisarz Urbański.

Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada, że przepisy zostaną zmienione. Wkrótce za takie przestępstwa będzie grozić do trzech lat więzienia - mówi RMF FM Sławomir Różycki z ministerstwa sprawiedliwości. Ministerstwo wprowadza w takiej dużej nowelizacji, która lada dzień wejdzie pod obrady Sejmu, zmiany również w zakresie przestępstw tak zwanych informatycznych - dodał Różycki.