Polska rozważa możliwość uczestnictwa w projekcie Gazociągu Północnego, choć dostrzega jego istotne wady - to najnowszy głos w dyskusji na temat rosyjsko-niemieckiego projektu gazowej rury na dnie Bałtyku.
Przewodniczący sejmowej komisji gospodarki Artur Zawisza z PiS jasno dał do zrozumienia, że PiS-owski rząd bynajmniej nie przekreśla perspektywy podłączenia się do rosyjsko-niemieckiej rury: Opcja włączenia się czy to kapitałowego, czy zarządczego, czy co najmniej konsultacyjnego w Gazociąg Północny jest dyskutowana.
Szef sejmowej komisji gospodarki jest tu łagodniejszy od premiera, który w Berlinie zaprzeczał prasowym doniesieniom, że Polska chce wręcz zarządzać bałtyckim projektem. Wielu ekspertów uważa, że Polska powinna teraz wykorzystać gazowe połączenie Europy i Rosji.
Także kanclerz Miemiec Angela Merkel najwyraźniej zmierza do tego, żeby planowana rura na dnie Bałtyku - nie była wyłącznie projektem rosyjsko niemieckim. Tylnymi drzwiami próbuje zachęcić inne kraje do udziału we wspólnej polityce energetycznej. Próbuje rozładować emocje powstałe po sfinalizowaniu przez Schrödera umowy na budowę Gazociągu Północnego.
Podczas ostatniej wizyty w Rosji Merkel próbowała przekazać Putinowi, że warto aby w budowę gazociągu zaangażowały się państwa Europy Środkowej. Najwyraźniej Merkel bardziej zależy na solidarności niż na konflikcie, który mógłby doprowadzić do tego, że jedne państwa m.in. Niemcy mogłyby skuteczniej korzystać z surowców energetycznych niż inne kraje.
W skład konsorcjum wchodzi na razie Gazprom, który ma większościowe udziały oraz dwie firmy niemieckie EON i BASF. Ale umowa, jaką podpisały z Gazpromem, przewiduje, że może się pojawić jeszcze jedna firma, której te dwie niemieckie kompanie będą musiały oddać w sumie do 9 procent udziałów. Szef Gazpromu Aleksiej Miller niedawno jasno powiedział, że nowa firma się pojawi się, ale tylko w tym przypadku, gdy nowy partner wniesie cos rzeczywiście nowego i ważnego strategicznie.
To oznacza, że raczej nikt z Europy Wschodniej nie ma szans na to, by stać się udziałowcem gazociągu. Natomiast zapewniony udział w budowie rurociągu w charakterze podwykonawcy ma fińska firma Fortum. Finowie planują także zbudowanie własnego odgałęzienia gazociągu. Zainteresowanie podwykonawstwem wykazały także Ukraina i Łotwa. Litwa zajmuje stanowisko równię negatywne, jak Polska, zaś Estonia do niedawna chciała tak rozszerzyć swoje wody terytorialne w zatoce fińskiej, żeby uniemożliwić układanie gazociągu bez swojej zgody.