Sejmowe bicie piany, czyli debata o jakości pracy orlenowskiej komisji śledczej. Ci, którzy tę dyskusję wywołali, czyli posłowie SLD, bili w śledczych na całego. W odpowiedzi opozycja biła w pogrążający się w aferach Sojusz.
Po co ta debata? Po nic – tak debatę spointował Jan Rokita. Chyba tylko po to, by posłowie mogli się ścigać w krasomówczych popisach.
Trybuna sejmowa stała się także miejscem wymiany ciosów politycznych przeciwników. A to oczywiście w czasie telewizyjnej transmisji. Celem prawej strony komisji nie jest żadne dojście do prawdy, ale zabicie SLD i lewicy, a przede wszystkim zatracie swoich śladów z przeszłości – skarżył i oskarżał jednocześnie Wacław Martyniuk, sekretarz klubu SLD.
Opozycja nie pozostawała dłużna. Mimo różnego rodzaju błędów wykonała ogromna pożyteczną pracę dla kraju, a wy ją atakujecie, bo wyników jej prac się boicie; bo wyniki jej prac to wasz koniec – grzmiał z kolei Kaczyński.
Komisja nie jest bez winy, popełnia błędy, ale jest też na bieżąco oceniana przez opinię publiczną - musi weryfikować ewidentne i kompromitujące wpadki. Ma też na swoim koncie osiągnięcia – odsłania mroczne kulisy działań na styku polityki i biznesu. A lewica zdaje się ma się czego bać.