Pomysł opodatkowania pogrzebów, wielkość gabinetów politycznych oraz olsztynianie zadowoleni z życia w mieście - m.in. o tym będzie można przeczytać w czwartkowych wydaniach dzienników. Przygotowaliśmy dla Was poranny przegląd prasy!
"Fiskus pod rządami ministra Jacka Rostowskiego chciałby opodatkować pogrzeby. Jeśli rodzina zmarłego chce mieć księdza nad trumną, musi się liczyć z tym, że do kosztów zostanie doliczony VAT. Tak wynika ze stanowiska łódzkiej Izby Skarbowej" - podaje w swoim czwartkowym wydaniu "Fakt".
Jak przypomina dziennik, dotąd skarbówka nie dobierała się do opłat "co łaska", tak więc decyzja o ściąganiu VAT-u za tego rodzaju posługę kapłańską wygląda na próbę ratowania rządowej kasy.
"Skarbówka napisała do łódzkiej kurii, że chowanie zmarłych za pieniądze na parafialnym cmentarzu to nie posługa na rzecz związku wyznaniowego, lecz normalna sprzedaż dla "pojedynczego wiernego" - pisze gazeta i wylicza: "Jeśli więc liczyć, że za pogrzeb trzeba płacić księdzu 500 zł, to teraz fiskus dorzuci do tego jeszcze 40 zł (8 proc. VAT)".
Z kolei "Dziennik Gazeta Prawna" przyjrzał się wielkości gabinetów politycznych."Jaka jest wielkość ministerialnych gabinetów politycznych i sekretariatów? Te pierwsze zatrudniają 66 osób, te drugie - ponad 550 pracowników. Robią niewiele, ale trzeba im sporo zapłacić" - pisze dziennik.
"Rekordzistą pod względem wielkości gabinetu politycznego jest wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, który do pracy potrzebuje aż ośmiu doradców" - wylicza gazeta.
Dziennik wymienia również, że dwa resorty obchodzą się bez gabinetów (skarbu i rozwoju regionalnego) i nic nie wskazuje na to, by szczególnie na tym traciły.
"Po 2011 r. znacząco zmalały za to kadry biur i sekretariatów poszczególnych ministrów. Rekordzista pod tym względem jest Radosław Sikorski, który zatrudnia w sekretariacie 55 osób, choć w ostatnim czasie ta liczba zmalała z 77" - pisze dziennik.
Niemal 12 proc. olsztynian jest bardzo zadowolonych z tego, że mieszka w Olsztynie - podaje tymczasem czwartkowa "Gazeta Wyborcza"."Taki wynik przyniosły wstępne wyniki badań prowadzonych co dwa lata przez zespół socjologa prof. Janusza Czapińskiego. To wystarczyło, by Olsztyn w rankingu polskich miast zajął dziewiąte miejsce" - pisze dziennik.
Jak się okazuje, jeszcze cztery lata temu zadowolonych z życia było tak mało, że Olsztyn był w trzeciej dziesiątce zestawienia.
"Skąd ten awans i co się zmieniło? Nikt nie potrafił nam odpowiedzieć na te pytania. Tym bardziej że - jak zauważa dr Krzysztof Szulborski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego - większość mieszkańców narzeka na wiele nietrafionych i uciążliwych miejskich inwestycji" - pisze "Wyborcza".
(abs)