Pierwsi lokatorzy, ewakuowani podczas pożaru w kamienicy w Świętochłowicach jeszcze dziś mogą się wprowadzić do lokali zastępczych. Także od dziś pogorzelcy mają dostać bezzwrotną pomoc od miasta - po 5 tys. zł na każdą rodzinę.
Pomocy materialnej na najpilniejsze potrzeby udzielano już w weekend. Poszkodowanych odwiedzali pracownicy socjalni, dostarczano im najpotrzebniejsze rzeczy - odzież, środki czystości. Tym, którzy tego potrzebowali, udzielono pomocy psychologicznej.
W nocy w czwartku na piątek w wyniku pożaru budynku przy ul. Barlickiego zginęło 5 osób, 7 trafiło do szpitali. Ogień przepalił drzwi i uniemożliwił mieszkańcom wydostanie się z budynku, dlatego poszkodowani byli ewakuowani przez okna. Z kamienicy udało się wydostać ok. 30 osobom.
Większość ewakuowanych ostatnie dni spędziło u bliskich i znajomych. Tylko nieliczni skorzystali z możliwości czasowego przeniesienia się do Środowiskowego Domu Samopomocy. W ośmiu mieszkaniach budynku zameldowanych było 17 lokatorów, faktycznie w kamienicy przebywało o wiele więcej osób.
Śledztwo w sprawie pożaru prowadzi chorzowska prokuratura. Jak mówi jej szef Andrzej Sikora, w ramach postępowania zabezpieczono dokumentację związaną z budynkiem i zapis miejskiego monitoringu. Przesłuchano także poszkodowanych - tych, których stan zdrowia pozwalał na to. Nie zakończyła się identyfikacja ofiar, w przypadku dwóch osób konieczne będzie badanie DNA.
Dla dalszego przebiegu śledztwa istotna będzie opinia biegłych z zakresu pożarnictwa. Według prokuratora Sikory trzeba będzie na nią poczekać kilka-kilkanaście dni. Jak mówiono krótko po tragedii, za najmniej prawdopodobną specjaliści uznali zwarcie w instalacji elektrycznej, bardziej prawdopodobne jest zaprószenie ognia lub podpalenie.
Ciągle nie wiadomo, czy kamienica będzie nadawała się do zamieszkania. Według wstępnej opinii nadzoru budowlanego, być może po gruntownym remoncie będzie to możliwe. Nie można jednak wykluczyć, że ostatecznie zapadnie decyzja o wyburzeniu budynku.