Konopie nie będą uprawiane w Polsce, ale możliwe będzie sprowadzanie suszu z innych krajów europejskich i sporządzanie na jego bazie leku recepturowego w aptece - proponuje sejmowa podkomisja. Leki przygotowane w ten sposób, przynajmniej początkowo, nie będą refundowane.
Sejmowa podkomisja zajmująca się złożonym przez klub Kukiz'15 projektem nowelizacji dotyczącym medycznego wykorzystania marihuany rozpoczęła prace w październiku. W czwartek przewodniczący podkomisji Grzegorz Raczak wyjaśniał, że prace się przedłużyły, ponieważ posłowie potrzebowali czasu na zapoznanie się z projektem i opiniami, aby następnie wypracować wspólne stanowisko.
Początkowo projekt przewidywał, że pacjent będzie mógł sam, po uzyskaniu zezwolenia, uprawiać konopie i sporządzać przetwory na potrzeby terapii. Uprawa oraz zbiór ziela i żywicy konopi innych niż włókniste na potrzeby terapii miały być dozwolone po uzyskaniu zezwolenia wojewódzkiego inspektora farmaceutycznego. Zezwolenie to, jak pierwotnie planowano - mogłyby uzyskać: osoby fizyczne (pacjenci lub ich opiekunowie prawni), fundacje, organizacje społeczne oraz jednostki naukowe. Zakładano, że powierzchnia uprawy i ilość zbiorów nie mogłaby przekraczać zapotrzebowania dla uczestników terapii na 120 dni kuracji.
W czasie prac nad projektem - w ramach powołanej do rozpatrzenia go podkomisji - został on istotnie zmieniony. Cześć poprawek złożyli sami autorzy.
W czwartek podkomisja przyjęła projekt wraz z poprawką zgłoszoną przez Raczaka. Zgodnie z nią konopie mogłyby być wykorzystywane do wytwarzania preparatów farmaceutycznych, tak by lekarze mogli ordynować sporządzenie leku recepturowego w aptece. Raczak wskazał, że zgodnie z propozycją przygotowany w ten sposób lek nie będzie refundowany. To jest kwestia przyszłości, bo to trzeba oszacować, skalkulować - dodał.
Wskazał również, że konopie będą sprowadzane z zagranicy, a ich uprawa w Polsce nadal nie będzie możliwa. Surowiec mógłby być sprowadzany z Czech, Holandii i Włoch.
Bartosz Arłukowicz (PO) zwracał uwagę, że takie uprawy w Polsce byłyby kontrolowane i prowadzone przez państwowe instytuty, np. Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. Piotr Liroy-Marzec (Kukiz'15) przekonywał, że uprawa w Polsce zagwarantowałaby pacjentom bezpieczeństwo i ułatwiłaby dostęp do surowca, a brak takiej możliwości spowoduje, że nowelizacja będzie nieskuteczna.
Raczak wskazał, że istnieje obawa, iż prowadzenie takich upraw w Polsce mogłoby przyczynić się do legalizacji tzw. rekreacyjnego wykorzystywania marihuany. Posłanka Alicja Kaczorowska (PiS) podkreślała, że przygotowywane przepisy mają zapewnić dostęp do preparatów z marihuany, a nie uprawę konopi.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda przekonywał, że poprawka zgłoszona przez Raczaka zapewni dostępność do preparatów z konopi w aptekach, a lekarze będą mogli je stosować. Ministerstwo Zdrowia oczywiście będzie się przyglądało, jakie jest zapotrzebowanie na ten susz. Jeżeli nie będziemy w stanie go sprowadzić w odpowiedniej ilości, trzeba będzie rozpatrzyć jego uprawę. Ale jeżeli stosowanie będzie bardzo niewielkie to nieopłacalnym byłoby uruchamianie uprawy. Nadzór nad uprawą byłby dalece bardziej kosztowny, niż sprowadzenie suszu z innych krajów - powiedział.
Posiedzenie miało burzliwy przebieg, zwolennicy medycznego wykorzystywania marihuany położyli na stole prezydialnym trzy dziecięce trumny. To jest po to, żebyście państwo pamiętali, nad czym dzisiaj głosujecie - mówił, zwracając się do posłów, Liroy-Marzec.
To jest nieeleganckie i nieprzyjemne, takie umieszczanie trumien. To jest brak szanowania innego punktu widzenia, ale ja jestem w stanie to uszanować - komentował Raczak. Przeciwko umieszczeniu trumien protestował m.in. wiceminister Łanda. Podkreślał, że nie jest prawdą, że leki na bazie marihuany ratują życie, ani że leczą np. nowotwory, demencję czy stwardnienie rozsiane.
(az)