Najprawdopodobniej jutro zarząd Platformy Obywatelskiej zajmie się wypowiedzią Janusza Palikota o Grażynie Gęsickiej. Poseł nazwał postawę byłej minister prostytuowaniem się. W środę o tej sprawie mają rozmawiać władze klubu Platofrmy. A Grażyna Gęsicka, która nazwała wypowiedź Palikota skandaliczną, twierdzi, że nie oczekuje przeprosin i podtrzymuje krytykę rządu.
Była minister zarzuca koalicji marazm w dziedzinie wykorzystywania unijnych funduszy. Była minister twierdzi, że nie wystarczy otrzymywanie owych pieniędzy z Brukseli, trzeba je jeszcze wydać. A wydane zostało 0,38 procenta. Reszta leży na kontach w Narodowym Banku Polskim.
Niezbyt dobrze idzie także – zdaniem Grażyny Gęsickiej – podpisywanie umów, bo w takim tempie kontraktowanie zabrałoby nam 33 lata, a do dyspozycji mamy tylko siedem lat. Była minister przyznała co prawda, że za jej czasów nie podpisano ani jednej podobnej umowy, ale humoru jej to nie popsuło.
Na końcu Gęsicka wyjaśniła, że tajemnicą tak złego wykorzystywania unijnych środków jest brak wielkich inwestycji. Rząd obiecał, że będzie ich 245, a tymczasem do Brukseli przesłano tylko pięć dokumentacji. Kolejnych pięć ma trafić tam wkrótce. Co z 235 wielkimi inwestycjami? Na razie nie wiadomo.