Od jutra PKP PLK obniży opłaty za dostęp do torów dla przewoźników. Ale raczej nie będzie to miało wpływu na ceny biletów - ustalił dziennikarz RMF FM Paweł Świąder. Firma miała zredukować ceny na remontowanych odcinkach, żeby zrekompensować przewoźnikom i pasażerom dłuższą jazdę.
Okazuje się jednak, że na przykład na linii Warszawa Gdańsk, na której podróż trwa już ponad 6 godzin, żadnych obniżek nie będzie.
Tłumaczenie spółki jest dość pokrętne. Według Krzysztofa Łańcuckiego z PKP PLK, nie można zredukować opłat na linii Warszawa - Gdańsk, bo maksymalna prędkość na tej trasie się nie zmniejszyła. Te pociągi muszą na siebie oczekiwać, skąd dłuższy czas przejazdu. Poza tym jest tam dużo remontów. Kategoria linii kolejowej zależy od prędkości technicznej, czyli maksymalnej prędkości, którą może osiągnąć pociąg - tłumaczył Łańcucki.
Wychodzi na to, że długi czas przejazdu to wina samych przewoźników, którzy umieścili na tej linii tyle pociągów, że na zwężeniach z powodu remontów wszystkie się nie mieszczą.
Inna kategoria linii, w domyśle tej, na której trwa remont, nie zależy bowiem od czasu przejazdu daną linią, tylko od maksymalnej teoretycznej prędkości, jaką mogą na niej rozwijać pociągi. Okazuje się więc, że nie będzie obniżki na linii, na której w pierwszej kolejności spodziewali się tego przewoźnicy. Niższe opłaty za tory będą za to na innych liniach.
PKP PLK jako przykłady podaje trasę z Warszawy do Łodzi, z Poznania do Wrocławia, czy z Wrocławia do Jeleniej Góry. Na przykład na linii Warszawa - Łódź obniżka będzie dotyczyć tylko 30-kilometrowego odcinka, a więc zaledwie jednej czwartej całej trasy. Biorąc pod uwagę, że koszt opłaty za tory to zaledwie jedna czwarta wszystkich kosztów uruchomienia pociągu, można się spodziewać, że ceny biletów się nie zmienią. Przewoźnicy na razie nie komentują tych informacji, wciąż czekają na oficjalny komunikat z PKP PLK.