Prawo i Sprawiedliwość chce skierować do prac w komisji wniosek o referendum w sprawie reformy edukacji. "Robimy to z szacunku dla tych, którzy podpisali się pod tym wnioskiem" - tłumaczył poseł partii rządzącej Dariusz Piątkowski. We wtorek, po godzinie 21, w Sejmie rozpoczęła się debata w sprawie likwidacji gimnazjów i referendum w tej sprawie. Na sali praktycznie nie było przedstawicieli PiS-u.
Podczas debaty prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz powiedział, że reformę edukacji jeszcze można odwrócić. Jeszcze nie jest za późno, by odwrócić reformę edukacji, jest ona jeszcze tylko na papierze - mówił Broniarz przedstawiając obywatelski wniosek o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum. Wprowadzaniu reformy towarzyszyły kłamstwa, nieprawdy, powtarzane do tej pory. Towarzyszył chaos, zamęt, a jednocześnie wprowadzenie wszystkich w błąd. Ale nie jest tak, że kłamstwo sto razy powtórzone stanie się prawdą - powiedział prezes ZNP.
Według niego nieprawdą jest, że reforma została skonsultowana. Jak mówił, w uruchomionej przez MEN debacie "Rodzic - Uczeń - Nauczyciel" rodzice i uczniowie występowali jedynie w nazwie wydarzenia. Drugie kłamstwo według ZNP brzmi: "Dzieci nie zauważą różnicy". Pytają państwo często: "Gdzie byliście, kiedy Platforma wysyłała sześciolatki do szkół?". A ja pytam gdzie państwo są dzisiaj? Troszczyliście się o dzieci, kiedy miały sześć lat, gdzie państwa troska teraz? - mówił Broniarz pod adresem twórców reformy. Jak zaznaczył, to są te same dzieci tylko o kilka lat starsze. Zarzucił MEN, że niszczy ich marzenia i plany, zaburza poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do państwa.
Jak mówił, trzecie kłamstwo dotyczące reformy to to, że po jej wprowadzeniu uczniowie będą się uczyć zgodnie z nowoczesnymi podstawami programowymi kształcenia ogólnego. Przytoczył m.in. fragment opinii Rada Języka Polskiego o podstawach z tego przedmiotu. Jak mówił, wynika z niej, że nastąpi powrót do "encyklopedyzmu", a twórcze, refleksyjne, krytyczne korzystanie z wiedzy będzie poza zasięgiem większości uczniów. Ponadto treści kształcenia są przestarzałe, oddają rzeczywistość kulturowo-komunikacyjną sprzed 50 lat; lekcje języka polskiego zostaną oderwane od rzeczywistości, w której żyje współcześnie człowiek - mówił Sławomir Broniarz.
Przytoczył też krytyczne uwagi, zgłoszone np. przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Jak zaznaczył, dobrej podstawy programowej nie da się napisać w dwa miesiące. Pytał też dlaczego - jeśli podstawy są takie dobre - MEN nie chce podać nazwisk ich autorów.
Reforma edukacji jest w programie PiS od lat. Społeczeństwo ją zaakceptowało, o czym świadczy zwycięstwo PiS w wyborach prezydenckich i parlamentarnych - mówił poseł Dariusz Piontkowski z PiS i zapowiedział, że jego partia "szanując podpisy Polaków pod wnioskiem referendalnym" proponuje skierować wniosek do prac w komisji.
Piontkowski mówił, że PiS zawsze za ważne uznawało sprawę wykształcenia Polaków. Mówiliśmy jak istotne jest, by każdy Polak miał taki zawód, który pozwoli mu utrzymać siebie i rodzinę. Docenialiśmy rolę wykształcenia we współczesnym świecie. To Polacy przez wiele lat mówili nam, że oświata wymaga zmian i jest ostatni moment na ich wprowadzenie - wskazał.
Przypomniał, że reforma edukacji jest w programie PiS od wielu lat. Wskazał, że program zmian utrwalił się hasłowo w opinii publicznej jako likwidacja gimnazjów, ale chodzi w nim tak naprawdę o gruntowną zmianę całego systemu oświaty. Uczciwie o tym mówiliśmy w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, które wygraliśmy zdecydowanie. Oznacza to, że Polacy dwukrotnie zaakceptowali nasze propozycje zmian w Polsce, w tym także zmian w edukacji. Obłuda a wręcz kłamstwem jest to, co robi opozycja wmawiając Polakom, że nie wyrażają na to zgody - powiedział.
Piontkowski zapewnił, że PiS szanuje wszystkich którzy złożyli podpisy pod wnioskiem o referendum "zapewne w dobrej wierze, zapewne w trosce o losy polskiej edukacji". Nie możemy tego powiedzieć jednak o przewodniczącym ZNP, który przygotował i kieruje całą akcją polityczną - stwierdził.
Jego zdaniem, zaangażowanie Sławomira Broniarza "w akcje polityczne totalnej opozycji" było tak skrajne, że w jednym szeregu występował m.in. z pułkownikiem Adamem Mazgułą. Pan Broniarz wciągnął członków swego związku do walki politycznej, jednoznacznie opowiadając się po jednej, agresywnej stronie sporu - stwierdził.
W ocenie posła PiS koalicja PO-PSL w okresie swoich rządów pogłębiała zapaść edukacyjną, nie chcąc słuchać głosów obywateli. Za nic mieli masowe protesty w związku z wycofywaniem historii ze szkół, za nic mieli protesty przeciwko przymusowi szkolnemu dla sześciolatków. Byli głusi na problemy wychowawcze, przemoc, narkotyki i inne problemy dorastającej młodzieży w gimnazjach - powiedział. Jego zdaniem, tamta koalicja pomijała też m.in. problem niżu demograficznego i utratę pracy przez nauczycieli. Dodał, że reforma edukacji jest dobrze przygotowana i realizowana. My naprawiamy polską szkołę - powiedział Piontkowski.
PiS zapowiadało, że będzie szanować głos obywateli. Mówimy sprawdzam, żądamy referendum - zaznaczyła podczas debaty Urszula Augustyn. Posłanka PO stwierdziła na wstępie, że szkoda, iż wystąpienie w imieniu klubu PiS było poświęcone przewodniczącemu ZNP i poprzednim rządom, a nie tematowi, któremu jest poświęcona debata. Pytam, gdzie są wasze obietnice? Gdzie jest dialog z rodzicami i nauczycielami? - mówiła.
Państwa zaproszonych na galerię trzeba było całymi godzinami tam wprowadzać, bo państwo nie byliście w stanie zorganizować dla nich przepustek. Mieliśmy z tego powodu mnóstwo kłopotów. Wstyd. To jest brak szacunku dla ludzi. Oszukaliście ich w kampanii, lekceważycie ich dzisiaj - podkreśliła. Jej zdaniem, sposób wprowadzenia punktu dotyczącego referendum do porządku obrad Sejmu, to także dowód na brak szacunku dla ludzi i edukacji. Gdyby było tak, że szanujecie edukację, to nie niszczylibyście dorobku polskiej szkoły, nie pisalibyście na kolanie fatalnych podstaw programowych - powiedziała.
Jak przekonywała, skoro rząd nie chce słuchać opozycji, to powinien słuchać krytycznych głosów ekspertów, autorytetów i wielu środowisk. Wskazywała, że polska szkoła ma sukcesy edukacyjne. Podkreślała, powołując się na zagraniczne opinie, że przez lata realizowano spójny zestaw reform, Polska zreformowała nauczanie i zmieniła kulturę szkoły. Jej zdaniem, PiS proponuje nową szkołę, w której nie ufa się nauczycielom, prowadzi ich rękę i dyktuje co mają robić. Proponujecie kłamstwa - oceniła, wymieniając wśród nich m.in. deklarację, że nauczyciele nie stracą pracy.
Strach pomyśleć co będzie dalej. Strach pomyśleć o szkole, w której lekcje będą od świtu do nocy na dwie zmiany. Strach pomyśleć o szkole bez dzieci z niepełnosprawnościami, bo ich wysyłacie do domu. Strach pomyśleć o tym, że nie ma książek, nie wykształcicie elit za to zgotujecie dzieciom katastrofę za dwa lata, bo w nierównych eliminacjach nie dostaną się do wymarzonych szkół - wyliczała Augustyn. Posłanka PO przywoływała słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku lat, że "trudno wyobrazić sobie sprawę bardziej nadającą się do powszechnego głosowania niż kwestie związane z relacją rodzice - dzieci i prawem rodziców, żeby o swoich dzieciach decydować". Mówimy sprawdzam, żądamy referendum - oświadczyła.
Po przedstawicielach klubów poselskich głos zabrała minister edukacji Anna Zalewska. Gdy wychodziła na mównicę, z sali słychać było okrzyki: "Deforma". Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński powiedział, że prosi posła Artura Dunina (PO), by "nie zachowywał się jak rozbrykany gimnazjalista".
Dziękuję za debatę. Każda debata o edukacji jest ważna. Ale wtedy gdy dyskutujący posługują się manipulacją, nieprawdami, półprawdami i zwyczajnym kłamstwem jest niebezpieczna. Dlatego że wzbudza emocje i niepokoje - powiedziała szefowa MEN. Podkreśliła, że reforma edukacji jest m.in. "po to, by pokazać, żeby udowodnić społeczeństwu, że państwo nie jest teoretyczne; że prawo nie jest tylko na papierze; (...) że musimy pamiętać, że za rok, za dwa, za dziesięć, zmieni się rzeczywistość i trzeba ją dostosowywać do młodego człowieka".
Mówiła, że reforma jest po to, "by zauważyć, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat dwa miliony dzieci zniknęły z systemu edukacji". Mamy dramatyczny niż demograficzny. Musimy budować szkołę na miarę wyzwań XXI wieku, ale w trosce również o nauczycieli, którzy za państwa kadencji tracili pracę - dodała minister, zwracając się do polityków PO.
Istotą reformy, jak podkreślała Zalewska, jest m.in. poprawa jakości kształcenia, bezpieczeństwo, małe klasy, jednozmianowość, ograniczenie testów, dyskutowanie z młodymi ludźmi. Zacytowała jedna z pań posłanek słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego. Tak, Jarosław Kaczyński tak właśnie mówił. Dlatego, zanim w 2014 roku razem z nim przygotowaliśmy program Prawa i Sprawiedliwości przejechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz (...) m.in. po to, by powiedzieć Polakom m.in. o tym, jak ma wyglądać edukacja - powiedziała, odnosząc się do wypowiedzi Urszuli Augustyn.
Zalewska podkreśliła, że "miliony Polaków zdecydowały o tym, że Zjednoczona Prawica będzie rządziła" i - jak dodała - jest ona zobowiązana, by realizować swój program. Przekonywała, że zmiany poddano szerokim debatom, dyskusjom i konsultacjom.
(APA, MRod)