Jechał wężykiem i spowodował kolizję - został właśnie odwołany ze stanowiska szefa komisariatu w podwarszawskim Karczewie. Sprawą komendanta, który prowadził "na podwójnym gazie", zajmą się teraz prokuratura i wydział kontroli Komendy Stołecznej Policji.

REKLAMA

W środę po południu policjanci dostali informację o jadącym zygzakiem, wyraźnie pijanym kierowcy, który w okolicach Brzezinki wjechał na znak drogowy. Sprawdzili podany im numer rejestracyjny auta i okazało się, że należy on do... szefa komisariatu w Karczewie. Komendant miał tego dnia wolne. Funkcjonariusze, którzy przyszli do niego do domu, nie zastali go w mieszkaniu. Nie mogli też skontaktować się z nim telefoniczne. Dopiero następnego dnia, kiedy komendant pojawił się w pracy, pobrano od niego próbki krwi. Jeszcze tego samego dnia został zatrzymany i odwołany. Sprawę wyjaśnia prokuratura w Legionowie.


Informację o "wyczynie" komendanta dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.