12 lat więzienia grozi 29-latkowi, który po pijanemu wjechał w udzielającą pomocy ekipę karetki pogotowia. Ciężko ranny jest lekarz, do szpitala trafiła też pielęgniarka i kierowca karetki. Przy okazji na jaw wyszły szokujące statystyki – w Zabrzu 4 na 5 wezwań pogotowia dotyczy nietrzeźwych.
Statystyki ostatnich wyjazdów zabrzańskich karetek są przerażające. Okazuje się, że 80 proc. naszych wyjazdów jest do pijanych leżących na ulicy, pijanych awanturujących się w domu, bądź pijanych do tego stopnia, że jest to już zatrucie alkoholem - podkreśla Marta Greluk, kierownik pogotowia ratunkowego w Zabrzu.
Do tragedii doszło w sobotę po godz. 22. Karetka pogotowia została wezwana do leżącego na chodniku nietrzeźwego mężczyzny. Gdy pacjent był na noszach przenoszony do samochodu, w ambulans uderzył nadjeżdżający polonez.
Przenoszony do karetki pacjent wyszedł z wypadku bez szwanku. Bardzo poważnie ranny został lekarz – trafił na Oddział Neurochirurgiczny szpitala w Sosnowcu. Mężczyzna doznał urazu czaszki i podudzia, przeszedł dwie skomplikowane operacje, jest na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jego stan jest oceniany jako bardzo ciężki, ale stabilny. Kierowca karetki ma złamaną nogę, u pielęgniarki stwierdzono natomiast niegroźny uraz kręgosłupa. Oboje są w szoku, pozostają pod stałą obserwacją w szpitalu w Zabrzu.
29-letni pijany pirat drogowy usiłował uciec. Zatrzymali go przechodnie, którzy przekazali sprawcę wypadku policji. Okazało się, że był kompletnie pijany – miał ponad 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Sprawca wypadku został przesłuchany i usłyszał zarzuty - wcześniej musiał wytrzeźwieć. Prokuratura oskarża go o prowadzenie samochodu po pijanemu, sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy i naruszanie bezpieczeństwa ruchu, czego skutkiem było ciężkie obrażenia ciała. Do tego dochodzi próba ucieczki – w tym przypadku dolicza się połowę zagrożenia karą. Jak dowiedziało się radio RMF, jest już wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.
A my pytamy: czy udzielać pomocy pijanym? Czy należy obciążać ich kosztami pomocy? Czekamy na wasze uwagi i sugestie. Piszcie na adres: Fakty@rmf.fm.
Zdaniem dyspozytorów pogotowia w Katowicach, nietrzeźwi powinni płacić za przyjazd karetki – takie jest prawo. Rzeczywistość jest jednak nieco inna – wyegzekwowanie około 200 złotych za przyjazd karetki jest czasochłonne i często droższe niż sam koszt wyjazdu. Utrapieniem dyspozytorów pogotowia są też dzwoniący pijani, którzy domagają się natychmiastowej opieki, „bo oni za to płacą”.
Okazuje się, że problem plagi pijanych trafiających do szpitali dotyczy całej Polski. Pani Marta, słuchaczka RMF FM, napisała: „Właśnie zbieram się na dyżur... Jestem pielęgniarką i pracuję w jednym z warszawskich szpitali... Pracuję na tzw. SORze... Mam pierwszy kontakt z pacjentem, który się zgłasza do szpitala lub zostaje do niego przywieziony... właśnie przez pogotowie... Średnio co 3-4 osoba jest PIJANA! Przyznaję, że mam serdecznie dość... doprowadzania pijaków do "stanu używalności"... i odsyłania ich potem do domu lub izby wytrzeźwień... Szkoda słów...”
Witam - myślę że powinno się bezwzględnie udzielać pomocy (i przysyłać karetkę) do wezwania, czy to człowiek trzeźwy, czy pijany. Co do kosztów, to raczej wiele się zmieniać nie powinno. Skoro każdy płaci składkę zdrowotną, każdy ma prawo do pomocy lekarskiej - pisze pan Grzegorz.
„Suche fakty” przytacza pan Wojciech: „Witam. Jestem chirurgiem. Pracuję na oddziale dyżurującym na ostro. Myślę, że ok. 70-80% czasu dyżuru poświęcane jest na chorych pod wpływem alkoholu, często nieprzytomnych, którzy po wytrzeźwieniu wychodzą do domu”.
Ja osobiście jestem za połączeniem 2 wariantów - pogotowie przyjeżdża do wezwania, a gdy okaże się, że pacjent jest w stanie upojenia, wzywa się policję i delikwent jedzie do najdroższego hotelu w mieście... do Izby Wytrzeźwień - proponuje pan Michał.