Rozmawiamy z Platformą i PiS-em. Jeśli wniosek o samorozwiązanie Sejmu będzie to na pewno nie pod presją kaprysów wicepremiera Leppera czy posłanki Beger - mówi Waldemar Pawlak. Szef PSL-u stawia do kąta Prawo i Sprawiedliwość; żąda dymisji polityków, którzy poufnie negocjowali z Renatą Beger.
Jak już saper wpadnie na minę to się myli tylko raz i musi ponieść konsekwencję - stwierdził Pawlak. O którego sapera z PiS-u mu chodzi?
Tego Pawlak wprost nie powiedział. Naprowadził jednak stwierdzeniem, że jest różnica klas między tymi saperami. Dodał, że w tym jednym przypadku nie powinno być wątpliwości. Możemy się wiec tylko domyślać, że chodzi o Wojciecha Mojzesowicza, który w rozmowie z Renatą Beger używał nieparlamentarnego języka. Poza tym, dymisja tego polityka może być użyteczna dla PSL-u.
Mojzesowicz ma bowiem w PiS-ie powiększać „przyczółek” na wsi. Jest wiec naturalnym wrogiem ludowców. Być może Pawlak w perspektywie wejścia do koalicji nie chce mieć z nim problemów. Teraz nadarzyła się idealna okazja, więc lepiej oczyścić sobie przedpole.
Pawlak uważa, że rozmowy o porozumieniu nie przyniosą efektów, dopóki nie ostygną nastroje po aferze podsłuchowej. Bierze pod uwagę także inny wariant. Jeżeli rzeczywiście nie ma możliwości porozumienia, to powinniśmy doprowadzić w sposób stanowczy ale spokojny do rozwiązania Sejmu i do nowych wyborów - stwierdził szef ludowców.