Shopy, fast foody, markety, liposomy i peelingi – pod lupą kontrolerów NIK. Najwyższa Izba Kontroli postanowiła sprawdzić, jak przestrzegana jest obowiązująca od 3 lat Ustawa o języku polskim. Doradcą merytorycznym NIK będzie Rada Języka Polskiego.
Ustawa o języku polskim ma chronić rodzimy język – i to zarówno przed zalewem obcych słów, jak i wulgaryzacją. Niestety – jak przekonała się NIK podczas wcześniejszych swoich kontroli - dokument sobie, życie sobie. Okazało się na przykład, że umowy z firmami zagranicznymi były spisywane w języku obcym. Nie dość, że ustawę złamano, to konsekwencje płynące z niezrozumienia umowy mogły być opłakane.
Ale kontrolerzy NIK wezmą pod lupę nie tylko firmy czy urzędy; przyjrzą się nazewnictwu, a nawet mediom – zwłaszcza tym publicznym. NIK sprawdzi, jak wywiązują się one z misji związanej z przestrzeganiem ustawy. Ale można liczyć na to, że z dziennikarskiego słownika znikną kornery, castingi, billingi itd.?
Doradcą merytorycznym NIK będzie Rada Języka Polskiego. To ona wyznacza standardy – mówi Zbigniew Wesołowski, wiceprezes NIK – my nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie.
Język polski pełen zapożyczeń
Posłuchaj opinii językoznawców:
Jana Miodka:
Bronisława Maja:
Wyniki kontroli pojawią się za dwa tygodnie. Wówczas dowiemy się, czy "Polacy nie gęsi i swój język mają"...
Francuzi bronią mowy ojczystej
Rosja: Nikt nie przestrzega ustawy o języku państwowym
20:30