Nad Sekwaną zaciekle bronią mowy ojczystej. Kolejne rządy próbują nawet zakazywać używania zapożyczeń z języka angielskiego. Podobno zagraża to narodowej tożsamości.
Niedawno francuski minister kultury zabronił używania w Internecie bardzo popularnego określenia "e-mail", co oznacza pocztę elektroniczną. Skutków tego pomysłu nie było żadnych, a przynajmniej nie zauważył tego korespondent RMF.
Na niezliczonych francuskich stronach internetowych ciągle używane jest angielskie określenie e-mail zamiast zaproponowanego przez ministra sztucznie stworzonego słowa, którego i tak nie rozumieli nawet sami Francuzi.
Wiele lat temu inny minister kultury chciał zakazać używania jakichkolwiek anglicyzmów w oficjalnych dokumentach, publikacjach i mediach. Rada Konstytucyjna odrzuciła jednak w części ten projekt jako niezgodny z zasadą wolności słowa. Z drugiej strony jest prawdą, że Francuzi niechętnie uczą się angielskiego i turyści mają czasami kłopoty choćby w kawiarniach.
11:55