Polski rząd słabo walczył o przyszłość stoczni w Szczecinie i Gdańsku - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. NIK zarzuca rządowi zaniechania i złe decyzje, które przyczyniły się do upadku obydwu zakładów w 2008 roku.
Zdaniem kontrolerów, rząd niepotrzebnie zrezygnował z odwoływania się od niekorzystnych dla nas decyzji Komisji Europejskiej, a Agencja Rozwoju Przemysłu wybrała niedoświadczonego zarządcę stoczni, który do tej pory nie wysłał porządnie umotywowanego wniosku o odszkodowanie od Katarczyków za wycofanie się z planów kupna zakładu. "Były to działania nierzetelne, niecelowe i niegospodarne" - czytamy w raporcie.
Poza tym wsparcie pracowników w poszukiwaniu nowego zatrudnienia nie przyniosło zadowalających rezultatów. Spośród ponad 9 tysięcy zwolnionych stoczniowców nową pracę znalazło niespełna 3 tysiące osób.
Izba uznała, że mienie postoczniowe było sprzedawane w rzetelnie przeprowadzanych przetargach. Zaznacza jednak, że można było spróbować sprzedać majątek za wyższą cenę, niż - jak to zazwyczaj robiono - za 50 proc. ceny rynkowej.