Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynika, że górnicze hałdy – czyli składowiska odpadów powydobywczych - narażają środowisko oraz ludzi mieszkających w pobliżu na szkodliwe działanie. Problemem są też pozorne działania firm górniczych na rzecz odzysku odpadów powydobywczych.
Jak wynika z raportu NIK odpady powodują m.in. zatrucie wód, zapylenie i dzikie pożary. Według Izby nadzór m.in. Wojewódzkich Inspektorów Ochrony Środowiska nad hałdami nie był wystarczający i rzetelny.
NIK zaleca, by ministerstwo środowiska przygotowało rozporządzenia, w którym szczegółowo zostałyby określone zasady unieszkodliwiania takich hałd.
W ponad połowie sprawdzanych przedsiębiorstw unieszkodliwianie odpadów nie gwarantowało zniwelowania ich negatywnego wpływu na środowisko. W pobliżu zanotowano zbyt wysoki poziom kwasowości wód podziemnych oraz zawartości cynku i ołowiu.
Najgorsze jedna, że deklarowany przez część przedsiębiorców górniczych odzysk odpadów powydobywczych miał - mówiąc wprost - charakter pozorny - podkreślał prezes NIK, Krzysztof Kwiatkowski.
W swoim raporcie NIK zwraca uwagę, że nieskuteczny nadzór nad składowiskami może zachęcać nierzetelnych przedsiębiorców do lokowania w nich wszelkiego typu odpadów, w tym niebezpiecznych.
"Tylko 2,2 proc. odpadów pogórniczych wykorzystywane jest do celów innych niż wieczyste składowanie, np. w gospodarce do produkcji kruszyw dla budownictwa. Nieco większa część zużywana jest do rekultywacji terenów pogórniczych bądź do wypełniania nieczynnych kopalnianych chodników, ale to wszystko wciąż kropla w morzu potrzeb. Na powierzchni nadal pozostają bowiem już nawet nie miliony, a dziesiątki milionów ton odpadów. Gromadzone w postaci hałd szpecą i niszczą; i każdego roku dochodzą kolejne miliony ton" - skomentował we wtorek prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Odpady wydobywcze to przede wszystkim skała wydobyta wraz z węglem, która trafia na hałdy, zwałowiska lub jest gromadzona w postaci tzw. stawów osadowych. W sumie w Polsce są 153 takie miejsca. Najwięcej, 138, w woj. śląskim, gdzie działają kopalnie węgla kamiennego. W woj. dolnośląskim, gdzie dominuje górnictwo miedziowe, hałd jest 12, w Małopolsce 2, a na Lubelszczyźnie 1. W sumie pogórnicze odpady zajmują powierzchnię ponad 11,3 tys. hektarów.
"Jednym z głównych negatywnych efektów powstawania odpadów wydobywczych jest wyłączenie obszarów zajętych na ich składowanie z wykorzystania społeczno-gospodarczego. Pomimo iż liczba obiektów, na których składowane są odpady wydobywcze sukcesywnie maleje, to jednak skala zjawiska nadal jest znaczna" - uznali kontrolerzy NIK, wskazując na zagrożenia środowiskowe powodowane przez hałdy: zanieczyszczenia gleby, wód podziemnych i powierzchniowych w rejonie składowania, oraz zanieczyszczenie powietrza. W latach 2015-2018 ponad sto razy na hałdach powstało zagrożenie pożarowe.
Kontrolą NIK objęto sześć firm gospodarujących odpadami wydobywczymi oraz wybrane instytucje nadzorujące gospodarowanie takimi odpadami: Urząd Marszałkowski Woj. Śląskiego, trzy starostwa powiatowe, trzy urzędy miast oraz inspekcje ochrony środowiska w woj. śląskim i dolnośląskim.
"W ocenie NIK działania połowy skontrolowanych przedsiębiorców podejmowane dla zagospodarowania obiektów unieszkodliwiania odpadów wydobywczych nie gwarantowały ograniczenia ich negatywnego oddziaływania na środowisko" - wskazuje Izba. Objęte kontrolą kopalnie w latach 2015-2017 wytworzyły łącznie ponad 72,1 tys. tys. ton odpadów wydobywczych, z czego niespełna 56,9 tys. ton (78,9 proc.) - według ich danych - wykorzystano m.in. do rekultywacji terenów zdegradowanych lub umieszczono w nieczynnych podziemnych wyrobiskach. Ponad 15,2 tys. ton (21,1 proc.) umieszczono w "obiektach unieszkodliwiania odpadów wydobywczych".
"Kontrola NIK ustaliła, że w latach 2015-2017, w ramach deklarowanego procesu odzysku odpadów wydobywczych, dwaj skontrolowani przedsiębiorcy górniczy zdeponowali ponad 26,9 tys. ton wytworzonych odpadów (37,3 proc.) w dziewięciu obiektach unieszkodliwiania odpadów wydobywczych, określanych jako budowle krajobrazowe" - czytamy w opracowaniu Izby. W trzech przypadkach - według NIK - nastąpiło to ze szkodą dla środowiska - wystąpiło tam przekroczenie poziomu kwasowości wód podziemnych oraz zawartości cynku i ołowiu, a także przekroczenie dopuszczalnych poziomów zawartości chlorków i siarczanów w wodach powierzchniowych.
"Ponadto proces polegający na deponowaniu odpadów w takich obiektach nie odpowiadał celowi odzysku odpadów, którego - zgodnie z ustawą o odpadach - głównym wynikiem miało być użyteczne ich zastosowanie przez zastąpienie innych materiałów, które w przeciwnym przypadku zostałyby użyte do spełnienia danej funkcji. Celem i rezultatem podejmowanych działań było więc de facto legalne zagospodarowanie odpadów wydobywczych, a nie ich odzysk" - uznała Izba.
NIK przyznaje w raporcie, że wytwórcy odpadów wydobywczych poszukiwali innych, korzystniejszych form ich zagospodarowania. Wyniki analiz wykazały m.in. że kruszywa powstałe z odpadów wydobywczych mogą być wykorzystane np. w obiektach budowlanych i budownictwie drogowym, hydrotechnicznym oraz do niwelacji i utwardzania powierzchni terenu. Jednak ze względu na niewystarczającą mrozoodporność nie mogą być wykorzystane samodzielnie jako kruszywo do betonu, podbudowy dróg czy do robót ziemnych.
W ocenie NIK, również działania administracji publicznej szczebla powiatowego i inspekcji ochrony środowiska, służące zagospodarowaniu hałd oraz ograniczeniu ich negatywnego oddziaływania na środowisko, nie były w pełni prawidłowe i skuteczne, zaś nadzór wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska nad sposobem gospodarowania odpadami wydobywczymi nie był wystarczający i rzetelny.
Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w badanym okresie skontrolował 6 z 24 zakładów górniczych wytwarzających odpady i tylko jeden podmiot gospodarujący odpadami wydobywczymi, z 65 prowadzących taką działalność. Choć w regionie znajduje się 138 miejsc, gdzie składowano odpady wydobywcze, spośród których w 16 były pozyskiwane odpady, kontrolą objęto jedynie jeden podmiot wydobywający odpady z miejsc ich składowania.
"Z powyższego wynika, że przy dotychczasowej intensywności kontroli, na skontrolowanie wszystkich śląskich zakładów górniczych WIOŚ będzie potrzebował dodatkowych 12 lat, wszystkich podmiotów gospodarujących odpadami wydobywczymi - 195 lat, a podmiotów wydobywających odpady - 48 lat" - podaje NIK. Izba uznała natomiast, że marszałek woj. śląskiego prawidłowo wykonywał zadania związane z zagospodarowaniem zwałowisk odpadów pogórniczych.
NIK wskazuje na potrzebę zmian w przepisach dotyczących odzysku odpadów wydobywczych, które - w ocenie Izby - powinny wyeliminować możliwość prowadzenia odzysku odpadów wydobywczych polegającą na ich zastosowaniu do tzw. budowli krajobrazowych.