Dolnośląski NFZ wypowiada umowy wszystkim przychodniom specjalistycznym w regionie. To 2600 gabinetów. Kontrakty ważne będą do końca sierpnia. Fundusz zdecydował się na taki ruch po skargach pacjentów na jakość usług w przychodniach. Wbrew deklaracjom w placówkach brakowało i sprzętu, i lekarzy.
Problem w tym, że takie rozwiązanie uderza w chorych. Wizyty u specjalisty umówione na wrzesień i kolejne miesiące są zagrożone, bo nie wiadomo, czy placówka, w której czekamy na wizytę, dostanie kontrakt na leczenie po sierpniu.
NFZ tłumaczy, że nie miał wyjścia, bo w wielu przychodniach deklaracje odbiegały od rzeczywistości. Na przykład w Jeleniej Górze onkolog, który miał być dostępny dla pacjentów trzy razy w tygodniu, przyjmował ich raz w tygodniu hurtem. Z kolei jedna z wrocławskich przychodni wymieniała się sprzętem z przychodnią w Miliczu.
NFZ rozpoczął więc kontrole gabinetów. W połowie ze 140 już sprawdzonych wykryto nieprawidłowości.
To kolejna odsłona sporów na linii NFZ - dolnośląska służba zdrowia. W tej chwili tylko wrocławskie szpitale domagają się od Funduszu wypłacenia 70 milionów złotych za tzw. nadwykonania, czyli operacje przeprowadzone ponad plan. NFZ twierdzi jednak, że pieniędzy nie ma. Część placówek skierowała już sprawy do sądu.Dobrze wróży im wyrok, który zadał przed kilkoma dniami. Specjalistyczny Szpital im. Falkiewicza we Wrocławiu wygrał w sądzie sprawę o zapłatę 70 tysięcy złotych za nadwykonania. To pieniądze za zabiegi pediatryczne wykonane jeszcze w 2009 roku.