Przed południem do niewielkiego oddziału banku w Siemianowicach Śląskich wtargnęło dwóch mężczyzn. Bandyci sterroryzowali pracownicę i skradli kasetkę z pieniędzmi. Policja szacuje, że z banku zniknęło kilka tysięcy złotych.
Do napadu doszło w placówce, która znajduje się na głównej ulicy jednej z siemianowickich dzielnic. Po cichu do środka budynku weszło dwóch mężczyzn - na twarzach nie mieli żadnych masek. Jeden wyciągnął broń, a drugi przeskoczył przez ladę, rozpylił przed oczami pracownicy banku gaz łzawiący i zrabował kasetkę z pieniędzmi.
W banku była tylko jedna pracownica; nie było żadnych świadków. A złodzieje błyskawicznie wmieszali się w uliczny tłum. W tej chwili napastników szuka cała śląska policja.