Jest szansa, że przy polskich drogach będzie stać mniej znaków. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaczyna wielki audyt oznakowania. Cel jest jeden: kierowcy mają dostawać prosty i czytelny komunikat co wolno, a czego nie.
GDDKiA sprawdzi nie tylko tablice informujące o kierunkach jazdy. Skontroluje także znaki ostrzegawcze, zakazu i nakazu. Audyt obejmie autostrady, ekspresówki i drogi krajowe. Ominie natomiast miasta, bo tam zarządcami dróg są samorządy.
Dzięki akcji Generalnej Dyrekcji przy drogach będzie stało mniej znaków, co ma sprawić, że jazda będzie prostsza. Efektem audytu mają być też zmiany w prawie - tak, by wykluczone było stawianie co kilkaset metrów tych samych tablic lub powtarzanie się znaków o tym samym znaczeniu.
Tego typu zbędnych oznakowań było dotąd wiele. Dojeżdżamy do skrzyżowania, gdzie nie mamy pierwszeństwa przejazdu. Dotąd zawsze było jego odwołanie i znak ustąp pierwszeństwa przejazdu - mówi o jednym z drogowych absurdów w rozmowie z reporterem RMF FM Andrzej Maciejewski z GDDKiA. Nie ma też powodu, by np. nad tablicą "teren zabudowany" stawiać jeszcze ograniczenie prędkości - dodaje.
W kraj ruszą audytorzy z Warszawy. Jak usłyszał nasz dziennikarz, drogowcy w regionach są bowiem zbyt przywiązani do znaków, które sami stawiali.