Raport Najwyższej Izby Kontroli powinien być lekturą obowiązkową dla minister edukacji, a Joanna Kluzik-Rostkowska powinna wytłumaczyć się przed posłami, co zamierza zrobić w odpowiedzi na zarzuty NIK-u. Tak uważa Jerzy Lackowski, ekspert do spraw edukacji.
W dokumencie kontrolerów NIK czytamy, że co czwarta praca egzaminacyjna w polskich szkołach, której ocena została zakwestionowana na wniosek zdającego, okazała się źle sprawdzona. Inspektorzy NIK-u wskazali na rzeczy, o których mówili wcześniej eksperci - zaznacza Jerzy Lackowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ten raport pokazuje to, na co każdy spoza systemu egzaminacyjnego, każdy badający kwestie związane z diagnostyką edukacyjną czy oświatą w Polsce zwracał uwagę. Oni nie są zaskoczeni. Mnie ten raport też nie zaskoczył - mówi.
Lackowski dodaje, że dokument NIK powinien stać się lekturą obowiązkową dla ludzi odpowiedzialnych za edukację. Według niego, raportem powinna zająć się sejmowa komisja ds. edukacji.
Dobrze byłoby, gdyby posłowie przepytali ze znajomości tego raportu ministra edukacji i szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Ja, gdybym był w tej komisji, postawiłbym prosty wniosek: minister edukacji ma przygotować dla posłów raport, co wynika z tego raportu i co zamierza z tym zrobić - zaznacza.
Jego zdaniem, kwestia egzaminów zewnętrznych musi zostać potraktowana poważnie we wszystkich aspektach. Z jednej strony, raport wytyka problemy związane ze sposobem oceniania - pojawiają się nierzetelne oceny, błędy w naliczaniu punktów uczniom. To woła o pomstę do nieba - podkreśla Lackowski. Z drugiej strony - jak dodaje - mamy kwestię odwołań: Trzeba to uporządkować. To jest sprawa, która została podjęta przez Trybunał Konstytucyjny. W Sejmie jest nowelizacja ustawy o systemie oświaty, która ma uporządkować kwestię przeprowadzania matur i wprowadzić jasną i czytelną procedurę: kiedy, jak i gdzie uczeń, absolwent szkoły średniej może się odwołać.
Jerzy Lackowski zwraca uwagę także na inny problem: formułowanie zadań egzaminacyjnych. Mamy już cały system egzaminów zewnętrznych. Wystarczy prześledzić doniesienia mediów z ostatnich 10 lat, by przekonać się, że nie ma takiej sesji egzaminacyjnej (sprawdzian po szóstej klasie, gimnazjum, matura), żeby gdzieś w zadaniach nie pojawił się błąd merytoryczny, poważny, grubego kalibru lub zadanie niedopracowane, nieprecyzyjne, nieprzemyślane.
Jak zaznacza Lackowski, ludzie, którzy odpowiadają za przygotowanie tych zadań, często nie znają podstawowych reguł dotyczących przygotowania egzaminów. A to są zadania elementarne, tego się studentów uczy - podkreśla.
Co więcej, jak zauważa ekspert, znaczna część osób, które pracują w komisjach egzaminacyjnych, nigdy nie została sprawdzona ze znajomości prawideł związanych z pracą w takim systemie. Nie wiadomo, czy posiadają umiejętności tego typu.
Nawet w kierownictwach komisji egzaminacyjnych - przypomina Jerzy Lackowski - są osoby, które nie legitymują się żadnymi warsztatami czy szkoleniem w tej materii. A to jest złamanie zasady, która w momencie, gdy komisje egzaminacyjne powstawały, była przyjęta. Jeszcze za czasów ministra Handke. W tych komisjach mają pracować ludzie odpowiednio przygotowani - podkreśla.
W rozmowie z RMF FM Jerzy Lackowski zastanawia się także, czy Centralna Komisja Egzaminacyjna powinna być podporządkowana ministrowi edukacji: Takie podporządkowanie sprawia, że jej niezależność jest dość wątpliwa. Według niego, CKE i jej agendy powinny podlegać Sejmowi.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ekspert zwraca również uwagę na błąd metodyczny organizowanych w Polsce egzaminów: Stopień trudności w różnych latach jest w Polsce nieporównywalny. Dlatego trudno powiedzieć, czy był rzeczywisty postęp u uczniów. Jak wyjaśnia Lackowski, uczniowie mogli mieć lepszy wynik, bo po prostu zadania były łatwiejsze. To jest niebezpieczna zabawa. U nas, mam wrażenie, steruje się poziomem trudności zadań, żeby mieć odpowiednie wskaźniki zdawalności. To rzecz skandaliczna - komentuje. To jest zakłamywanie rzeczywistości. Skoro mamy słabe wyniki, należy zadać pytanie, co się dzieje z nauczaniem w polskich szkołach - mówi.
A zdaniem Lackowskiego, mamy poważny kryzys związany z poziomem nauczania, z jakością kształcenia, co wiąże się z coraz niższymi wymaganiami.
O problemach polskiej edukacji przeczytacie na blogu Jerzego Lackowskiego.