Od środy każdy pacjent z Małopolski, który ma objawy wskazujące na zawał serca, będzie przewożony od razu do szpitala, gdzie wykonuje się zabiegi udrażniania tętnic wieńcowych. Wojewoda małopolski Stanisław Kracik wydał takie zalecenie wszystkim zespołom karetek pogotowia w regionie.
Od kilku lat lekarze kardiolodzy i kardiochirurdzy apelowali o zmianę systemu ratowania chorych z zawałem serca. Pokazywali wyliczenia i specjalne tabelki. Ich prośby trafiały jednak w próżnię. Urzędnicy twierdzili, że pacjent musi najpierw trafić na Szpitalny Oddział Ratunkowy, a dopiero później - po postawieniu diagnozy - zostanie przewieziony na zabieg koronografii i angioplastyki.
Kardiolog Dariusz Dudek, z którym rozmawiał reporter RMF FM Marek Balawajder, podkreśla, że decyzja wojewody pozwoli uratować życie nawet 50 osób rocznie. Szacuję, że 80 proc. pacjentów z rozpoznaniem zawału serca będzie trafiało bezpośrednio z domu do kardiologii inwazyjnej. Efekt: większa szansa przeżycia, uszkodzenia serca mniejsze, natychmiastowy wypis i powrót do aktywności zawodowej - mówi:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne podkreśla, że czas od pierwszego kontaktu medycznego do udrożnienia tętnicy wieńcowej nie powinien przekraczać 120 minut, a w szczególnych przypadkach - jak rozległy zawał - 90 minut.
Za 3 miesiące, po kolejnych badaniach, okaże się, czy nowy system sprawdzi się w praktyce. Ważne jednak jest to, że zrobiono już pierwszy krok. W Europie i w Stanach Zjednoczonych na zawał umiera od 3 do 5 proc. pacjentów. W Małopolsce lekarze chcą osiągnąć poziom jednego procenta.
W przyszłym roku wszystkie placówki kardiologii inwazyjnej wyposażone zostaną w sprzęt, umożliwiający odbieranie zapisów EKG przesyłanych z karetek.