Na razie rząd nie będzie używał żadnych drastycznych środków w sprawie ew. blokady Gazociągu Północnego i liczy na dyskusję w ramach Unii Europejskiej – tak o planach budowy gazociągu na dnie Bałtyku, który ma ominąć Polskę, mówi minister gospodarki Piotr Woźniak.
W tej chwili najważniejsza rzecz to starania, aby podmorska rura nie stała się jedynie problemem stosunków dwustronnych między Polską a Rosją i Niemcami. Zdaniem ministra Woźniaka na razie nie ma jeszcze czego blokować, bo inwestycja na samym Bałtyku jeszcze nie ruszyła.
Za tydzień jednak ruszy na lądzie. Wtedy w Rosji z udziałem Angeli Merkel ma się oficjalnie rozpocząć budowa gazociągu. Minister Woźniak nie ukrywa, że nasza pozycja negocjacyjna nie jest najlepsza: Miałem okazję rozmawiać z ambasadorem Niemiec na ten temat i z nowym ministrem gospodarki Niemiec w Brukseli i wygląda na to, że to będą bardzo trudne rozmowy. Teraz resort z uwagą wysłucha co powie w Warszawie szefowa niemieckiego rządu. Trudno jednak oczekiwać jakichś przełomowych oświadczeń.
Przebywająca w Warszawie kanclerz Niemiec zapowiedziała, że w najbliższym czasie zostanie powołana specjalna polsko-niemiecka grupa, która zajmie się problemem budowy niemiecko-rosyjskiego gazociągu na dnie Bałtyku. Szefowa niemieckiego rządu zapewniła, że Niemcom zależy na dobrych stosunkach z Rosją, ale nie może się to dziać ponad głowami Polaków.