Na razie nie ma mowy o odwołaniu polityków Samoobrony z funkcji ministerialnych i z urzędów centralnych – dowiedział się RMF. Ministrami z Samoobrony mimo pozbycia się z rządu jej szefa pozostają wciąż minister pracy Anna Kalata oraz minister budownictwa Antoni Jaszczak.

REKLAMA

Premier nie tylko ich nie odwołał, ale o ich pracy wyrażał się ze sporym uznaniem także po odwołaniu Leppera. Mimo to ich dni w rządzie są policzone: Merytorycznych przesłanek do zmian nie ma, ale proszę pamiętać, że w systemach demokratycznych obok przesłanek merytorycznych są te związane z arytmetyką parlamentarną. Tutaj oczywiście może być różnie - mówił Jarosław Kaczyński.

Najpewniej będzie tak, że miejsca po Samoobronie w rządzie przypadną temu, kto zażąda ich w zamian za poparcie rządu w Sejmie. Teki ministrów i wiceministrów rolnictwa oraz pracy i budownictwa choć jeszcze zajęte, stanowią dzisiaj przynętę, marchewkę dla Ruchu Ludowo-Narodowego i PSL. Kijem są rzecz jasna przyśpieszone wybory.

Stanowiska zachowują także ludzie Samoobrony, zasiadający w spółkach Skarbu Państwa i rządowych agencjach. Na razie jedynym objawem rozbicia koalicji jest odwołanie polityków partii Leppera z władz publicznego radia w Koszalinie. Poza tym jednak Janusz Maksymiuk z Samoobrony nie dostał jeszcze żadnych informacji o czyszczeniu spółek z ludzi jego partii.

Warto jednak przypomnieć, że wpływy Andrzeja Leppera nie sięgały dalej niż stanowisko w zarządzie TVP dla Anny Milewskiej i resort rolnictwa z samym Lepperem jako ministrem. Do intratnych spółek Skarbu Państwa Samoobrony nie dopuszczał najpierw Kazimierz Marcinkiewicz, a potem premier Jarosław Kaczyński. Stąd obecność Samoobrony w zarządach jest skąpa – jeden z nielicznych przykładów to wicedyrektor Poczty Polskiej.

Wielu ludzi Leppera jest natomiast w firmach, w których udziały ma Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, do niedawna podległa szefowi Samoobrony. Ludzi tych jednak jak na razie nikt nie zamierza wyrzucać – Samoobrona zaś wcale się z tego nie cieszy. Jeśli zostaną, to za cenę odcięcia się od dotychczasowej partii. PiS natomiast uniknie zarzutu o przeprowadzanie czystek, a po drugie – pozyska lojalność byłych podopiecznych Leppera.