W nocy z niedzieli na poniedziałek policjanci z Łodzi zatrzymali mężczyznę, który idąc ul. Wólczańską, obrywał lusterka z zaparkowanych aut. Funkcjonariuszom oświadczył, że na święta został sam i woli zostać zamknięty "na dołku", żeby mieć z kim porozmawiać.
Około 2.00 w poniedziałek oficer dyżurny miejskiej komendy w Łodzi otrzymał zgłoszenie od świadka, który widział pijanego mężczyznę niszczącego na ulicy Wólczańskiej auta. Natychmiast skierowano tam patrol.
Funkcjonariusze obezwładnili i zatrzymali zakapturzonego wandala. Okazał się nim 34-letni łodzianin. Policjanci wyczuli od niego wyraźną woń alkoholu. Twierdził, że na święta został sam i woli zostać zamknięty, żeby mieć z kim porozmawiać - zrelacjonowała rzeczniczka wojewódzkiej policji w Łodzi Joanna Kącka.
Badanie wykazało, że mężczyzna miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Po tym jak policjanci ujawnili w pobliżu trzy uszkodzone auta z oberwanymi lusterkami, wandal spędził noc w policyjnym areszcie.
Jak wyjaśniła Kącka, zniszczenie mienia jest przestępstwem ściganym na wniosek pokrzywdzonego, więc ostateczna kwalifikacja czynu będzie zależała od decyzji właścicieli tych aut i wysokości strat, jednak za zniszczenie mienia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
SPRAWDŹ: Społeczna kwarantanna. W niedzielę policja wystawiła 1004 mandaty