Realne jest zatrzymanie przyrostu liczby zakażeń koronawirusem w Polsce na obecnym poziomie około czterystu nowych infekcji dziennie - przewidują w rozmowie z RMF FM lekarze. W Niedzielę Wielkanocną w Polsce było 318 nowych zakażeń. W sobotę - 401, w piątek - 380. "Dynamika liczby zachorowań jest u nas inna niż we Włoszech czy w Hiszpanii" - zwraca uwagę pulmonolog profesor Tadeusz Maria Zielonka.

REKLAMA

Polska ma bardziej spłaszczoną dynamikę przyrostu zachorowań, ale jednocześnie ona może być bardziej długotrwała. To efekt obecnych restrykcji i stosowania się do nich. Kraje, które gwałtownie peakowały w górę, szybciej opadną. To jest bezpieczne dla naszego systemu ochrony zdrowia, który mógłby nie wytrzymać peaków włosko-hiszpańsko-francuskich. Nasza służba zdrowia nie pozwala na bardziej gwałtowny wzrost liczby zachorowań - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM profesor Tadeusz Maria Zielonka z Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc. Wyliczenia dla tamtych krajów, które mają wyższe peaki, nie muszą się sprawdzić - dodaje.

Stała liczba osób na oddziałach zakaźnych

Na stałym poziomie jest też liczba pacjentów na oddziałach zakaźnych w Polsce z potwierdzeniem lub podejrzeniem zakażenia koronawirusem. To około dwóch i pół tysiąca osób. W poniedziałek rano takich pacjentów w całym kraju było 2481.

Ministerstwo Zdrowia i służby sanitarne podkreślają, że to, jak rozwinie się scenariusz wzrostu liczby zachorowań na Covid-19 w Polsce, wciąż zależy od nas, w tym od naszego zachowania w czasie świąt. Aktualny jest apel, aby drugi dzień Świąt Wielkanocnych spędzić tylko w towarzystwie najbliższych, czyli osób, z którymi mieszkamy, a z innymi członkami rodziny utrzymywać kontakt drogą elektroniczną albo telefoniczną.