"Zgadzamy się z Bartoszem Arłukowiczem co do konieczności wprowadzenia zmian w polskiej ochronie zdrowia, ale mamy zastrzeżenia". Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce krytykuje pomysł ministerstwa zdrowia, by wzmocnić podstawową opiekę zdrowotną specjalistami z zakresu interny i pediatrii.
Specjaliści tych dziedzin medycyny odbywają szkolenie podyplomowe w lecznictwie zamkniętym i nie są przygotowywani do pracy w charakterze lekarzy POZ, którzy sprawują opiekę całościową, ciągłą, zorientowaną na rodzinę i społeczność lokalną. Przedstawiane aktualnie pomysły w tym zakresie są sprzeczne z ponad 20-letnim procesem budowania w Polsce podstawowej opieki zdrowotnej opartej o instytucję lekarza rodzinnego - podkreśla Prezydium KLRwP w oświadczeniu.
Model kształcenia lekarzy rodzinnych w pełni przygotowuje lekarzy tej specjalności do profilaktyki, diagnostyki i leczenia chorób wieku dziecięcego w POZ. Zaawansowane problemy zdrowotne dzieci rozwiązywane powinny być na poziomie specjalistycznej opieki pediatrycznej we współpracy z lekarzem rodzinnym. Brak jest zatem racjonalnych podstaw do podejmowania działań przyczyniających się do dalszej fragmentaryzacji i gmatwania systemu. Wprowadzanie nowych podmiotów jeszcze bardziej przyczyni się do zatarcia odpowiedzialności za pacjenta i proces leczenia - dodaje.
To drugi już protest środowisk lekarskich, związany z ministerialnymi pomysłami na zmiany w systemie opieki zdrowotnej. Dwa dni temu informowaliśmy o sprzeciwie konsultantów pielęgniarstwa ratunkowego, którym nie podoba się sposób wprowadzania zmian w ratownictwie medycznym. W liście do ministra zdrowia krajowy konsultant pielęgniarstwa ratunkowego Marek Maślanka napisał, że decyzje podejmowane są bez wcześniejszych ustaleń z osobami i środowiskami tworzącymi ratownictwo medyczne.Jesteśmy zaniepokojeni faktem, że rozmowy na temat funkcjonowania ratownictwa medycznego w Polsce (...) prowadzone są w wąskim i nie w pełni reprezentatywnym gronie, z pominięciem konsultantów w dziedzinie pielęgniarstwa ratunkowego oraz towarzystw i stowarzyszeń działających w szeroko rozumianym ratownictwie medycznym i medycynie ratunkowej. (...) Podejmowanie naprawy systemu z podmiotami i osobami spoza tzw. systemu jest przedwczesne, pochopne, podejmowane pod wpływem emocji i stanowi o marnotrawieniu wiedzy oraz wieloletniego zaangażowania - czytamy w liście do ministra.
Protesty środowisk medycznych to reakcja na środową wspólną konferencję prasową ministra zdrowia i szefa fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka. Zapowiedzieli oni m.in. szkolenia dla dyspozytorów pogotowia i opracowanie specjalnych zasad przyjmowania przez nich zgłoszeń.Bartosz Arłukowicz mówił poza tym o potrzebie korekty systemu nocnej i świątecznej pomocy medycznej, z której trzeba wyodrębnić opiekę nad małymi pacjentami. Zapowiadał też zmiany w kierunku większego dostępu do pediatrów w nocy i w święta nie tylko w szpitalach.
Zapowiedzi zmian to pokłosie tragedii, jaka wydarzyła się niedawno w Skierniewicach w Łódzkiem. W ubiegłym tygodniu zmarła 2,5-letnia dziewczynka, która nie dostała na czas pomocy medycznej. Najpierw dyspozytor pogotowia nie wysłała do małej Dominiki karetki, później przyjazdu odmówił lekarz nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Gdy ostatecznie, po drugim wezwaniu, na miejsce dojechała karetka, okazało się, że nie było w niej lekarza, a butle tlenowe na wyposażeniu pojazdu były puste. Do tego pojawiły się problemy z silnikiem. Dopiero druga karetka mogła zabrać dziecko. W efekcie trafiło ono do szpitala w stanie krytycznym.