Nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego pojawia się na słynnej „liście 500” – dowiedział się „Dziennik”. Jednak rzecznik IPN Andrzej Arseniuk zaprzeczył, by doszło do „wycieku” listy z Instytutu.

REKLAMA

Przypomnijmy, że siedem lat temu sąd lustracyjny oczyścił Aleksandra Kwaśniewskiego z zarzutu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Jednak w rozmowie z RMF FM Sławomir Radoń z Instytutu Pamięci Narodowej zaznaczył, że lista opiera się na analizie historycznej, a nie prawnej. Historyk na podstawie analizy tego typu dokumentów może wyrazić sobie zdanie na ten temat, że ktoś współpracował. Sąd potrzebuje oczywiście dowodów materialnej współpracy, więc potrzebuje w tym momencie raportów, pokwitowań za odebrane np. pieniądze - stwierdził.

Oprócz nazwiska Kwaśniewskiego przeciek z „listy 500” dotyczy także innych polityków. Wszyscy mają postkomunistyczne życiorysy. Wśród nich są: Dariusz Rosati, Jacek Piechota, Wiesław Kaczmarek, Zbigniew Siemiątkowski, Longin Pastusiak i Roman Jagieliński.

Ta sprawa mnie w ogóle nie interesuje - powiedział RMF FM Wiesław Kaczmarek. Kilkadziesiąt razy byłem lustrowany, składałem ileś oświadczeń lustracyjnych i naprawdę ten cyrk lustracyjny mam w głębokim poważaniu - zaznaczył.

Według Zbigniewa Siemiątkowskiego opozycja lewicowa rośnie w siłę i dlatego próbuje się rzucić na nią cień. Nie dziwię się temu, dlaczego Aleksander Kwaśniewski się tam znalazł – jest czynnym politykiem, przed którym jest jeszcze przyszłość. Pan Jacek Piechota jest posłem. Ja jestem od dwóch lat poza polityką i nie mam ochoty w żaden sposób do niej wracać - stwierdził.

Nie współpracowałem ze służbami bezpieczeństwa PRL - powiedział RMF FM Dariusz Rosati. Z najwyższym zdumieniem i niepokojem patrzę na to, co się dzieje wokół archiwów Służby Bezpieczeństwa. Instytut Pamięci Narodowej – moim zdaniem – jest w tej chwili instytucją skompromitowaną całkowicie pod obecnym kierownictwem - stwierdził.

Co o przecieku sądzą politycy PiS? To tylko dowód, że lustracji nie da się zatrzymać - stwierdził senator Zbigniew Romaszewski. Powiedział, że nie można mówić o złamaniu prawa i konstytucji, jak grzmią politycy lewicy, bo wciąż obowiązujące przepisy ustawy lustracyjnej przewidują lustrację osób publicznych. Romaszewski podkreślił, że „wyciek” nazwisk z listy Kurytki to gorzka nauczka dla przeciwników lustracji i dowód na błędne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Senator zaznaczył, że - paradoksalnie - gdyby nie TK, wszystkie osoby, które są wymieniane, miałyby większe prawo do obrony.

IPN zaprzecza, jakoby doszło do jakiegokolwiek "wycieku" z katalogu powstałego w IPN między 15 marca a wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie lustracji z 11 maja - poinformował rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Dodał, że pojawiające się obecnie informacje IPN traktuje jako spekulacje dziennikarskie. Spytany, skąd w takim razie mogły pojawić się te informacje o nazwiskach, podane przez media, odparł: nazwiska te od wielu lat krążyły w obiegu medialnym.

Zobacz również:

W sobotnim „Kontrapunkcie RMF FM i tygodnika Newsweek” prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka ujawnił, że w IPN istnieje długa lista osób, które miały być tajnymi współpracownikami specsłużb PRL, a obecnie kreują się bądź też występują w roli autorytetów.

W poniedziałek premier Jarosław Kaczyński w komentarzu do rewelacji prezesa IPN stwierdził, że „lista 500” prędzej czy później musi zostać opublikowana. Jest rzeczą oczywistą, że Polacy mają prawo do takiej wiedzy - powiedział.