Barbara Kudrycka, która po decyzji premiera odchodzi ze stanowiska, zdążyła jeszcze przygotować nowe przepisy dla szkół wyższych. Część z nich budzi kontrowersje w środowisku naukowym. Chodzi m.in. o pomysł odbierania tytułu profesorskiego.

REKLAMA

Do tej pory przyznawany przez prezydenta tytuł profesora miał charakter dożywotni. Nowe zapisy ustawy o szkolnictwie wyższym mają pozwolić na to, by można było go odbierać. To budzi obawy środowiska akademickiego. Nie chcielibyśmy, żeby niemerytoryczne elementy wpływały na takie decyzje - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Grzegorzem Kwolkiem profesor Wiesław Banyś, szef Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

To nie politycy, a środowisko naukowe, czyli Centralna Komisja ds. Tytułów i Stopni Naukowych będzie rozpatrywać takie wnioski - tłumaczy rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Kamil Melcer. Chodzi o odebranie tytułu osobie, która po prostu była nierzetelna - dodaje.

Do ostatniego momentu prac nad nowymi przepisami trwały rozmowy o podziale zysków z opatentowanych i wykorzystanych w przemyśle wynalazków. Ministerstwo chciało, żeby co najmniej siedemdziesiąt procent kwoty dostali naukowcy. Sprzeciwiały się tego uczelnie, twierdząc że takie zapisy utrudnią im patentowanie i odbiorą należną część wpływów. Minister Kudrycka ugięła się pod naciskami naukowców i obiecała dziś, że w ostatecznym projekcie znajdą się bardziej elastyczne zapisy. Uczelnie będą mogły razem z naukowcami ustalać własne regulaminy uwłaszczenie projektów.

W trakcie prac nad nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym udało się też wyeliminować ewidentne błędy. Chodzi m.in. o wymóg, by kandydat na profesora posiadał doświadczenia w projektach badawczych finansowanych ze źródeł krajowych i zagranicznych. To w niektórych dyscyplinach byłoby trudne do zrealizowania. Takim przykładem sztandarowym jest polonistyka, gdzie trudno byłoby wymagać, żeby takie zespoły się formowały - punktuje Banyś. Udało się też wyeliminować pomysł Ministerstwa Finansów, żeby wszystkie środki z dochodów własnych uczelni trafiały na konta w Banku Gospodarstwa Krajowego. Tu resort nauki stanął po stronie naukowców i razem z nimi przekonywał fiskusa do wycofania się z tego projektu.

Środowisko akademickie pozytywnie oceniają te zapisy projektu, które mają podnieść poziom kształcenia. Od nowego roku akademickiego powstanie centralne repozytorium prac dyplomowych, do którego będą trafiać wszystkie prace studentów. To ma ułatwić wyeliminowanie plagiatów i nieuprawionych zapożyczeń. W planach jest też centralny system ostrzeżeń o uczelniach, które mają problemy ze spełnieniem wymogów Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Dodatkowo, by uregulować przepełnienie niektórych typów studiów, uczelnie będą musiały uzyskiwać zgodę ministra na zwiększenie rekrutacji o więcej niż dwa procent.


Grzegorz Kwolek