Być albo nie być Michała Listkiewicza; dziś ma on zadecydować, czy zostaje na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej czy odchodzi. W środowisku słychać coraz głośniej, że powinien ustąpić ze względów rodzinnych i dla dobra związku.
Raczej zrezygnuję - mówi Listkiewicz "Gazecie Wyborczej". Ostatnie dni ubiegłego tygodnia mnie dobiły. W zakładach bukmacherskich pojawiły się zakłady, czy zostanę aresztowany. To chore. Kolejny krok to już chyba wezwanie do marszu z kijami baseballowymi i podanie mojego adresu domowego. Tak nie da się żyć. Gdybym był sam, bez rodziny, decyzja pewnie byłaby inna - wyjaśnia.
Listkiewicz mógłby rządzić Związkiem do grudnia, kiedy rozstrzygnie się sprawa organizacji piłkarskich mistrzostw Europy.
Dodajmy, że także dziś PZPN ma się ustosunkować do protokołu z kontroli zarządzonej w Związku przez resort sportu. Ta kontrola nie ma żadnego związku z korupcją w polskim futbolu - zapewniał wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator. Ale co dokładnie jest w raporcie - tego nie wiadomo.