Bronisław Komorowski pojedzie do Jałty na szczyt państw Europy Środkowo-Wschodniej i spotka się z Wiktorem Janukowyczem - dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska. Spotkanie na Ukrainie według zapowiedzi zostanie zbojkotowane przez prezydentów Chorwacji, Albanii i Bułgarii. Wszystko w proteście przeciwko traktowaniu byłej premier Julii Tymoszenko.
Prezydent i polska dyplomacja, wybierają się do Jałty - bo jak tłumaczą w rozmowie z naszą dziennikarką urzędnicy - liczą na jakikolwiek gest ze strony prezydenta Janukowycza, który poprawiłby atmosferę wokół Euro 2012. Na przykład na to, że władze zgodzą się, by polepszyć warunki, w jakich przetrzymywana jest była premier, albo przeniosą ją do szpitala w stolicy i otoczą lekarzami, których wskaże Julia Tymoszenko.
Bronisław Komorowski będzie chciał również rozmawiać o zmianach w przepisach ukraińskiego prawa, które pozwala na karanie byłych szefów rządów.
To taki plan minimum, który - jak przekonują polscy dyplomaci - wynika z pragmatyzmu, bo mało kto liczy na to, że ukraińskie władze ugną się i wypuszczą byłą premier.
Rządząca partia po wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich latach, musi wygrać wybory. I to jest cel nadrzędny władz w Kijowie. To jednak oznacza również, że przegraliśmy bój o Ukrainę, nasz wschodni sąsiad odpływa od Europy, a tak zwana stara Unia po cichu cieszy się z takiego scenariusza, bo zajęta swoimi kłopotami kolejnego rozszerzenia po prostu nie chce.
O bojkocie Ukrainy coraz głośniej mówi przy okazji Euro. W ubiegłym tygodniu "Der Spiegel", kanclerz Merkel rozważa rezygnację z obecności na meczach reprezentacji Niemiec, jeśli sytuacja odbywającej karę siedmiu lat więzienia byłej premier Tymoszenko się nie poprawi. Podjęcie ostatecznej decyzji ma nastąpić na krótko przed rozpoczęciem turnieju.
Wczoraj przedstawicielstwo UE w Kijowie poinformowało, że wszyscy unijni komisarze podzielają stanowisko szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, i tak jak on nie przyjadą na imprezy związane z Euro 2012 na Ukrainie.
O polityczny bojkot mistrzostw Europy na Ukrainie apeluje także do polskiego rządu prezes Prawa i Sprawiedliwości. Wezwanie Jarosława Kaczyńskiego ostro skrytykował premier Donald Tusk, nazywając prośbę o bojkot samobójem. Jednocześnie zasugerował politykom powściągliwość w uczestniczeniu w ukraińskiej części mistrzostw. Przestrzegam przed nadgorliwością jeśli chodzi o obecność na uroczystościach oficjalnych - stwierdził.
Apele o bojkot tej części turnieju, która odbędzie się w ukraińskich miastach pojawiły się po informacjach o pobiciu Tymoszenko, największej przeciwniczki prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. 20 kwietnia, protestując przeciw takiemu traktowaniu, opozycjonistka ogłosiła głodówkę.
Tymoszenko została skazana w ubiegłym roku za nadużycia związane z podpisaniem umowy gazowej z Rosją w 2009 roku.