Rozpoczęła się nowa fala ataków na Afganistan - potwierdził Pentagon. Atakowane są okolice miasta Dżalalabad na południu kraju - informują Talibowie. Według telewizji CNN atakowane są także cele w rejonie Kabulu i Heratu. Nie wiadomo na razie, czy w tym ataku uczestniczą także Brytyjczycy. Ataki na Afganistan rozpoczęły się dwa dni temu. Dziś rano po raz pierwszy kontynuowano je także za dnia.

REKLAMA

W Kabulu słychać było eksplozje i strzały artylerii przeciwlotniczej. Na razie nie wiadomo co jest celem ataku. Miasto pogrążone jest w ciemnościach, podobnie jak w czasie poprzednich ataków, Talibowie wyłączyli prąd. Według agencji Associated Press, wcześniej bombardowano położone na południu miasto Kandahar oraz leżący na zachodzie Herat. To trzeci, kolejny dzień ataków. Po raz pierwszy dzisiejszego ranka natarcie przeprowadzono przy świetle dziennym. Afgańscy Talibowie twierdzą, że od początku ofensywy zginęło lub zostało rannych 35 cywilów. ONZ potwierdziło, że minionej nocy nieopodal Kabulu zginęli czterej pracownicy ONZ-owskiej agendy, zajmującej się rozminowaniem Afganistanu. Talibowie informują również, o trafieniu w Kandaharze domu ich przywódcy - mułły Omara. Mułła Omar nie ucierpiał w ataku, tak jak Osama bin Laden, oskarżany przez USA o zamachy terrorystyczne w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Bin Laden jest cały i zdrowy, ale nie mamy z nim kontaktu - podkreślają Talibowie.

Tymczasem przywódcy największej w Pakistanie islamskiej partii grożą masowymi protestami, jeśli Stany Zjednoczone nie zaprzestaną tych nalotów. "Wyprowadzimy na ulice miliony ludzi" - grozi Quazi Hussein Ahmed, lider ugrupowania Jamaat-e-Islami, twierdząc, że pakistański prezydent utracił poparcie społeczne, stając po stronie USA. Tymczasem wyprowadzenie na ulicę milionów to chyba groźba nierealna. Żaden z antyamerykańskich marszów nie zgromadził więcej niż kilka tysięcy osób. Po drugie Pakistan to kraj, w którym mieszka 140 milionów ludzi. Kilka milionów na ulicach w skali tego kraju to zaledwie ułamek. Po trzecie władze zatrzymały i aresztowały najbardziej znanych liderów islamskiej opozycji. Też były groźby, ale masowych protestów nie było. Należy pamiętać również, że w Pakistanie jest kilka ośrodków, gdzie wpływy fundamentalistów są duże np. Kwetta, Karaczi i Peszawar. W innych częściach kraju protestów antyamerykańskich praktycznie nie ma. Co więcej Pakistan to niejednolity kraj muzułmański. Używa się tam kilkunastu języków a ideą powstania Pakistanu było stworzenie państwa dla muzułmanów a nie kraju muzułmańskiego.

Na razie wszystko wskazuje na to, że jeżeli do protestów by doszło to siły porządkowe pozostałyby posłuszne rozkazom Islamabadu. Pakistańska armia przede wszystkim jest naprawdę zdyscyplinowana a do tego w niedzielę tuż przed rozpoczęciem nalotów na Afganistan Pervez Musharraf prezydent a przede wszystkim szef sztabu armii, wyraźnie pokazał jakich nastrojów w wojsku oczekuje. Zdjął ze stanowisk kilku najwyższych dowódców, generałów w tym szefa wywiadu za to tylko, że mogli mieć zbyt radykalne, zbyt protalibańskie poglądy. Na ich miejsca Musharraf mianował ludzi bezwzględnie sobie posłusznych i ten sygnał armia chyba doskonale zrozumiała. Zresztą wojsko i policja jak dotąd wykonują rozkazy bez zmrużenia oka. Rozpędzają nielegalne manifestacje, używają siły wobec ekstremistów. Nic nie wskazuje więc na to żeby sytuacja miała wymknąć się spod kontroli.

19:50