Małopolska policja ma dane Kolumbijczyków podejrzewanych o kradzież endoskopów ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie - ustalili dziennikarze RMF FM. Śledztwo w sprawie zniknięcia sprzętu przejęła już krakowska Prokuratura Apelacyjna.
Policja wpadła na trop Kolumbijczyków, bo auto, którym jeździli, miało stłuczkę. W samochodzie znaleziono śladowe ilości narkotyków. Po kolizji policja spisała dane kierowcy oraz pasażerów i wypuściła ich. Później okazało się, że ich telefony logowały się w stacjach bazowych tuż obok szpitali w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie.
Jeżeli okaże się, że z tym naszym śledztwem łączą się również czyny dokonane w innych miejscach Polski, czy w innych miejscach poza granicami Polski, będzie konieczność zaznajomienia się z tamtymi sprawami - mówi w rozmowie z RMF FM Piotr Kosmaty z krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej. Na razie jednak śledztwo dotyczy tylko kradzieży w Krakowie.
Wczoraj dziennikarze RMF FM informowali, że prowadzący sprawę policjanci z Polski wpadli na trop szajki z Ameryki Południowej, która okradała europejskie placówki służby zdrowia. W Krakowie skradziono 8 aparatów, a we Wrocławiu 11. Jak ustalili dziennikarze RMF FM endoskopy, ale też aparaty do kolonoskopii skradziono również w trzech miejscowościach w Czechach i w 10 szpitalach w Niemczech.
Wartość sprzętu skradzionego w Krakowie to 600 tys. We Wrocławiu milion złotych.
Jeden z bardziej prawdopodobnych wątków sprawy zakłada, że skradzione aparaty są wykorzystywane przez kolumbijskie kartele narkotykowe. Endoskopy służą do wykonywania gastroskopii. Natomiast przemytnicy używają ich do wprowadzania narkotyków, lub wyciągania ich z jamy brzusznej przemytników. Część sprzętu mogła zostać przemycona do Ameryki. Część pozostała w Europie.
(mpw)