Insynuacjami, swoistego rodzaju zemstą i manipulacją określił materiał "Superwizjera" nt. prezesa NIK Mariana Banasia marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Prezes NIK jest człowiekiem kryształowym – powiedział marszałek.
Karczewski przyznał, że zna Mariana Banasia od wielu lat, często się z nim spotyka i rozmawia. Jest człowiekiem kryształowym, niezwykle uczciwym, bardzo solidnym, twardym politykiem - podkreślił.
Moje jednoznaczne wrażenie jest takie, że jest to pełna manipulacja od początku do końca - tak marszałek Senatu ocenił materiał "Superwizjera".
Dodał, że jako minister, Marian Banaś był współautorem powołania Krajowej Administracji Skarbowej, dzięki której "w naszych kieszeniach pozostają grube miliardy, bo została zlikwidowana mafia i paliwowa, i mafia VAT-owska". To jest swoistego rodzaju zemsta na panu prezesie - podkreślił
Szkoda, że w tym materiale pan redaktor nie ujął poprzedniego prezesa (NIK) który miał problemy i powinien podać się do dymisji. Nie podawał się do dymisji, my nawet o to nie apelowaliśmy, bo czekaliśmy cierpliwie - powiedział Karczewski.
Karczewski dodał, że prezes NIK skieruje sprawę materiału "Superwizjera" do prokuratury i sądu.
Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej.
Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.
Do oświadczenia Banaś - o którym, według materiału "Superwizjera", "mówi się, że w PiS ma przydomek ‘Pancerny Marian’" - wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych.
W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".
Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.
W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.
Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl.
Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.
W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl.
Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.
Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.
Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.
W artykule przypomniano również, że "w lutym tego roku portal Wirtualna Polska podał, że oświadczenie majątkowe Mariana Banasia sprawdza CBA. Powodem miała być między innymi kamienica, którą - wówczas jeszcze jako wiceminister - wynajmował pod usługi hotelowe".
Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę.
Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.
Szef NIK zareagował na reportaż "Superwizjera" już w sobotę.
W przesłanym Polskiej Agencji Prasowej oświadczeniu stwierdził, że łączenie jego osoby z działalnością przedstawioną w materiale Bertolda Kittela jest "oszczerstwem i pomówieniem".
Nie zarządzałem pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości - podkreślił.
Materiał odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji. W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę na drogę sądową - zapowiedział prezes NIK.
Już jutro - w poniedziałek 23 września - o godzinie 18:00 zapraszamy Was na trzecią przedwyborczą debatę z cyklu "Po prostu Polska"!
Tematem: praworządność.
Transmisję będziecie mogli śledzić na RMF 24, dziennik.pl i Interia.pl.
W ostatni poniedziałek politycy dyskutowali o służbie zdrowia: relację z debaty i zapis transmisji znajdziecie TUTAJ >>>>
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video