Poszkodowani przez Amber Gold zakładają stowarzyszenie, aby wspólnie walczyć o pieniądze. Na razie to czterysta osób, ale wciąż zgłaszają się nowe. Chcą odzyskać chociaż część środków wpłaconych na konto parabanku.
W ciągu 30 dni gdańska prokuratura ma zdecydować, czy wszcząć śledztwo ws. postępowań skarbówki, która zajmowała się Amber Gold. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył wiceminister finansów. Resort przesłał również protokoły z kontroli przeprowadzonych w I i III Urzędzie Skarbowym w Gdańsku. Dokumenty są analizowane głównie pod kątem przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
Sprawą Amber Gold prokuratura w Gdańsku zajmuje się od trzeciego lipca. Śledztwo przejęła z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła je od 2010 roku po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego. KNF podejrzewała, że spółka prowadzi działalność bankową bez wymaganych zezwoleń.
W połowie sierpnia śledczy z Gdańska przedstawili prezesowi Amber Gold Marcinowi P. sześć zarzutów m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej oraz posłużenia się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu w wysokości 50 mln zł. Pod koniec sierpnia pojawił się kolejny zarzut: oszustwa znacznej wartości. Marcinowi P. grozi do 15 lat wiezienia. Pod koniec sierpnia twórca parabanku trafił do aresztu.
Oprócz głównego śledztwa ws. Amber Gold gdańska prokuratura okręgowa prowadzi też pięć innych spraw. Śledczy zajmują się m.in. działaniami w Porcie Lotniczym w Gdańsku, działaniami kuratora, który zajmował się sprawami Marcina P., sfałszowaniem notatki ABW oraz groźbami pod adresem gdańskiego biznesmena, którego media wiązały z działalnością Amber Gold.
Firma inwestowała w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy. Do 30 września do prokuratury zgłosiło się prawie 8 tys. osób, które twierdzą, że firma jest im winna w sumie ponad 387 mln zł.