Jest wniosek o tymczasowy areszt dla Roberta T., podejrzanego o uprowadzenie 11-letniej Julii z Łodzi. Prokuratorzy określają porwanie jako uprowadzenie ze szczególnym udręczeniem.
Powody skierowania do sądu wniosku o areszt są trzy. Po pierwsze, zdaniem śledczych, istnieje niebezpieczeństwo, że 46-latek mógłby próbować się ukrywać. Przypomnijmy, że policja zatrzymała mężczyznę, gdy chował się w lesie - udało się go znaleźć tylko dzięki psu tropiącemu.
Po drugie - jak powiedział reporterce RMF FM Agnieszce Wyderce prokurator Krzysztof Kopania - mężczyzna był wielokrotnie karany, a z więzienia wyszedł niespełna rok temu.
Po trzecie, Robertowi T. grozi surowa kara - nawet 15 lat więzienia, bo będzie odpowiadał za zbrodnię, a nie za pospolite przestępstwo.
Sąd zajmie się wnioskiem o areszt w sobotę rano.
Łódzka prokuratura zarzuciła porywaczowi 11-letniej Julii, że pozbawił dziewczynkę wolności ze szczególnym udręczeniem. Ze względu na jej dobro prokuratura nie podała jednak, w jaki sposób mężczyzna dręczył dziecko, gdy przetrzymywał je w samochodzie.
Robert T. zostanie też przebadany przez psychiatrę.
W policyjnym laboratorium zbadano ślady z auta należącego do 46-latka. Chodzi między innymi o ślady DNA, znalezione i zabezpieczone w samochodzie. To na ich podstawie specjaliści stwierdzili, że Julia była w aucie zatrzymanego.
Poza tym dwóch świadków rozpoznało w zatrzymanym mężczyźnie właściciela samochodu, w którym przebywała Julia.
Dziewczynka zaginęła w poniedziałek po południu w okolicach swojego domu przy ul. Naruszewicza. Około godziny 13:40 wyszła z koleżankami ze szkoły. Do domu jednak nie dotarła. Kiedy bawiła się w pobliżu domu, podszedł do niej mężczyzna i poprosił o pomoc w szukaniu psa. Wtedy Julia zostawiła koleżankom plecak i odeszła z nieznajomym.
Początkowo matka szukała jej na własną rękę. Około godziny 15:30 poprosiła o pomoc policję. Dziecka szukali funkcjonariusze z oddziału prewencji oraz przewodnik z psem tropiącym. Komunikat o zaginięciu dziecka przekazano także wszystkim patrolom w mieście.
Julia została odnaleziona w dzielnicy Górna w Łodzi. Tam nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka była widziana po raz ostatni, miał wysadzić ją z samochodu.
Policja zatrzymała 46-latka w środę podczas obławy w okolicach Andrespola koło Łodzi. Mężczyzna leżał skulony w lesie, znalazł go pies tropiący. T. był ciepło ubrany i miał torbę wypełnioną jedzeniem. Interwencja policji wyraźnie go zaskoczyła.