11-letnia Julia, która została uprowadzona w poniedziałek z placu zabaw przed swoim domem w Łodzi, została przesłuchana. Ze względu na dobro dziecka, prokurator Krzysztof Kopania nie ujawnił treści zeznań. Policja opublikowała dwa portrety pamięciowe sprawcy. Jeden z nich udało się sporządzić na postawie relacji dzieci, które bawiły się z dziewczynką na podwórku. Drugi powstał w oparciu o to, co powiedziała 11-latka.
Prokuratorzy przesłuchali dziewczynkę w obecności psychologa i sędziego w tzw. niebieskim pokoju. To pomieszczenie, które nie przypomina sali sądowej i jest przyjazne dziecku. Początkowo policjanci bazowali na informacjach dzieci, które bawiły się z dziewczynką. Jednak dzięki zeznaniom 11-latki funkcjonariuszom udało się ustalić więcej szczegółów w sprawie uprowadzenia. W oparciu o to, co powiedziała 11-latka, powstał drugi portret pamięciowy sprawcy.
Mężczyzna, który zaczepił Julię, jest wysoki, szczupły, ma około 30 lat. Ubrany był w białą sportową bluzę w niebieskie pasy. Miał okulary w ciemnych oprawkach, lekki zarost na twarzy i ciemną karnację. Prawdopodobnie ma także wadę wymowy. Samochód, którym woził Julię przez około sześć godzin, to granatowy sedan. Policja sprawdza miejski monitoring.
Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna. Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do "pozbawienia wolności dziewczynki". Grozi za to kara do pięciu lat więzienia, ale - jak zaznaczył prokurator Krzysztof Kopania - w zależności od wyników śledztwa, jej wysokość może ulec zmianie. Istotne znaczenie będą miały motywy działania sprawy - powiedział Kopania.
Na osobę, która pomoże w zatrzymaniu mężczyzny, który uprowadził 11-letnią Julię, czeka nagroda pieniężna - trzy tysiące złotych. Wyznaczył ją Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi, który powołał specjalną grupę. Ma ona wyjaśnić okoliczności wczorajszego zdarzenia. Dla policjantów cenne są wszystkie informacje, które pomogą w znalezieniu i zidentyfikowaniu sprawcy uprowadzenia dziewczynki. Wiadomości można przekazywać policji anonimowo.
Ponadto policja prosi o kontakt osobę, która w poniedziałek po południu na obrzeżach Łodzi, pomagała mężczyźnie. Jego samochód utknął w grząskim terenie i ktoś pomógł mu go wypchać. W samochodzie była wtedy uprowadzona przez mężczyznę 11-letnia Julia.
Jak się dowiedziała nasz reporterka Agnieszka Wyderka, policja ma już pierwsze sygnały o poszukiwanym mężczyźnie. Funkcjonariusze wytypowali nawet pierwsze osoby, z którymi będą rozmawiać.
11-letnia Julia zaginęła w poniedziałek po południu, w okolicach swojego domu przy ul. Naruszewicza. Około godziny 13.40 wyszła z koleżankami ze szkoły. Do domu jednak nie dotarła. Kiedy bawiła się w pobliżu swojego domu, podszedł do niej mężczyzna i poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia zostawiła koleżankom plecak i odeszła z nieznajomym - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji podinspektor Joanna Kącka.
Początkowo matka szukała dziewczynki na własną rękę. Około godziny 15.30. poprosiła o pomoc policję. Dziecka szukali funkcjonariusze z oddziału prewencji oraz przewodnik z psem tropiącym. Komunikat o zaginięciu dziecka przekazano także wszystkim patrolom w mieście.
Julia została odnaleziona w dzielnicy Górna w Łodzi. Tam miał wysadzić ją z samochodu nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka była widziana po raz ostatni. Została przebadana przez lekarzy z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Testy wykazały, że nie doznała obrażeń fizycznych.