25 lat więzienia - na taki wyrok skazał Sąd Apelacyjny we Wrocławiu Artura W., oskarżonego o zabójstwo 15-letniej Wiktorii z Krapkowic (Opolskie). Sąd zaostrzył karę sądu pierwszej instancji, którzy skazał W. na 14 lat więzienia.
Wiktoria C. zaginęła 7 marca 2015 r. Jej ciało znaleźli po 11 dniach poszukiwań w przepompowni w Krapkowicach (Opolskie) pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Edyta Gajgał pokreśliła, że kara 25 lat więzienia jest karą jedynie słuszną i sprawiedliwą. Wybór takiej kary uzasadnia wysoki stopień szkodliwości czynu, zawinienia, brak okoliczności łagodzącej, ale też wzgląd na charakter sprawcy, jego głęboką demoralizację; te wszystkie przesłanki w tej sprawie zostały spełnione - powiedziała sędzia.
Podkreśliła, że W. dopuścił się czynu o wysokiej szkodliwości społecznej. Dokonał zabójstwa w zawiązku z rozbojem motywowanym chęcią posiadania telefonu komórkowego (...) Przeciwko oskarżonemu przemawia jego zachowanie przed popełnieniem zbrodni i po jej dokonaniu. Oddalił się z miejsca zdarzenia, po czym wrócił tam i podjął kolejne działania przyczyniające się do śmierci poszkodowanej, zrobił to bez żadnej refleksji, żadnego wahania - mówiła sędzia.
Pod koniec września Sąd Okręgowy w Opolu uznał Artura W. za winnego zabójstwa nastolatki. Sąd zakwalifikował ten czyn jako zabójstwo z zamiarem ewentualnym (co znaczy, że sprawca miał świadomość, że w wyniku swego działania może pozbawić życia ofiarę). W chwili popełnienia zbrodni Artur W. miał 17 lat, więc z mocy prawa nie groziło mu dożywocie, lecz najwyżej 25 lat więzienia. Sąd wymierzył mu karę 14 lat pozbawienia wolności.
Apelację od wyroku złożyły zarówno prokuratura, jaki i obrona. Obrona domaga się zmiany kwalifikacji czynu na pobicie z obrażeniami skutkującymi śmiercią. Oskarżenie zaś wniosło o zaostrzenie kary do 25 lat więzienia.
Według ustaleń śledztwa i procesu, W. - już wcześniej karany przez sąd rodzinny m.in., za kradzieże - napadł na wracająca do domu Wiktorię, bo chciał jej zabrać telefon komórkowy. Gdy szarpał dziewczynę, ta upadła, uderzyła głową o betonowe podkłady kolejowe i straciła przytomność. W. zabrał jej wtedy telefon i uciekł. Po chwili wrócił, by zatrzeć ślady rozboju. Przeciągnął nieprzytomną dziewczynę na teren przepompowni ścieków i wrzucił do kolektora ściekowego.
W. nigdy nie przyznał się do zabicia dziewczyny, a jedynie do dokonania rozboju, na skutek którego Wiktoria zmarła. Według pierwotnych ustaleń śledztwa, przyczyną zgonu dziewczyny były obrażenia doznane w wyniku upadku; później okazało się, że zmarła na skutek utonięcia po wrzuceniu jej do kolektora.
(abs)