Ujawnione w czwartek przez IPN materiały dotyczące współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa zbliżają nas do prawdy historycznej - ocenił senator PiS, prof. Jan Żaryn. Jak dodał, dla historyków IPN treść materiałów nie jest jednak zaskoczeniem. "Lech Wałęsa jest symbolem walki Polaków o wolność, jest legendarnym przywódcą Solidarności i nie odbiera mu tego współpraca z początku lat 70. Chyba że ktoś udowodni, że ta współpraca miała ciąg dalszy" – podkreśla z kolei Antoni Dudek, historyk IPN.
Dokumenty, które powoli rozpoznajemy, dotyczące współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, są dokumentami, które potwierdzają treść książki wydanej przez IPN w 2008 roku, autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Jako historyk, który był wewnętrznym recenzentem tej pracy, nie będzie dla mnie zaskoczeniem, jeśli w kolejnych odsłonach “szafy Czesława Kiszczaka", odkryjemy dokumenty potwierdzające hipotezy zawarte w tej pracy - powiedział Żaryn.
Podkreślił, że "dla historyków pracujących w IPN nie ma zaskoczenia treścią ujawnionego materiału". Było to dość oczywiste, że niezależnie od wiedzy, jak głęboko sięgała współpraca Wałęsy, to bez wątpienia Wałęsa był traktowany przez SB jako tajny współpracownik - dodał Żaryn.
Jak zauważył, w latach 90. i późniejszych, pojawiało się wiele dezinformacji, kłamstw i podważania wiarygodności prac IPN, dotyczących Lecha Wałęsy. Dzisiaj mamy chwilę prawdy, a jednocześnie też pewnej satysfakcji, że nasza wiedza, którą posiedliśmy jako naukowcy i historycy, okazała się wiedzą triumfującą - zaznaczył profesor.
Pytany, czy jest zdziwiony istnieniem "szafy Kiszczaka", Żaryn powiedział: Nie, wręcz odwrotnie, uważam, że takich szaf jest więcej. Pytanie tylko, dlaczego właśnie teraz generałowa Kiszczakowa zdecydowała się na autodonos i rozpoczęcie procedury, która, miejmy nadzieję, wyratowała ważny fragment dokumentacji, dotyczący naszych najnowszych dziejów.
Lech Wałęsa jest symbolem walki Polaków o wolność, jest legendarnym przywódcą Solidarności i nie odbiera mu tego współpraca z początku lat 70. Chyba że ktoś udowodni, że ta współpraca miała ciąg dalszy - podkreślił z kolei inny historyk IPN Antoni Dudek. Dodał, że "na razie nikt tego nie udowodnił, choć są tacy, którzy takie oskarżenia pod jego adresem (Lech Wałęsy - red.) formułują, ale dowodów nie przedstawili".
Wałęsa o roku 1992, po upadku rządu Jana Olszewskiego, poszedł bardzo mocno w oskarżenia wobec tych, którzy - jak twierdził - go pomawiali o współpracę i od tego momentu stoi na stanowisku, którego - moim zdaniem - już nie zmieni do końca życia i pozostaniem z taką oto sytuacją, w której Lech Wałęsa będzie mówił swoje, jego obrońcy będą go wspierali, a inni będą formułowali oskarżenia. I tak już zostanie - mówi Antoni Dudek.
Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował w czwartek, że w dokumentach zabezpieczonych w domu gen. Kiszczaka znajdują się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Jak dodał, według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Czesława Kiszczaka eksperta archiwisty, są one autentyczne.
Kamiński poinformował, że akta, które zostały poddane oględzinom, składają się z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". W teczce personalnej znajduje się 90 kart dokumentów. Teczka jest w oryginalnych okładkach. W teczce personalnej, podzielonej na dwie części, znajdują się dwa spisy zawartości dokumentów. Opisy zawartości odpowiadają stanowi faktycznemu dokumentów znajdujących się w teczce - relacjonował. Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976.
Wałęsa odpowiedział w czwartek za pośrednictwem internetu: "Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię".
(j.)