O wezwanie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na przesłuchanie zwróciły się do Prezydium Sejmu trzy komisje – do spraw PKN Orlen, do spraw prywatyzacji PZU i komisji odpowiedzialności konstytucyjnej.
Ta pomoc miałaby stworzyć nowe warunki jakościowe dla pana prezydenta, który nie rozmawiałby z nami, tylko z Prezydium, w celu odblokowania impasu - tłumaczy Zbigniew Wassermann.
O tym, jak przełamać ten impas, dyskutowali wspólnie szefowie trzech komisji: dwóch śledczych - PKN Orlen i PZU oraz komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Nie zdecydowali się wspólnie wezwać prezydenta.
Problem z przesłuchaniem prezydenta pojawił się, gdy Kwaśniewski odmówił stawienia się przed śledczymi z komisji do spraw PKN Orlen. Przesłuchanie Aleksandra Kwaśniewskiego zaplanowano na 8 marca. Jednak dzień przed posiedzeniem prezydent oświadczył, że z powodu ataków politycznych nie stawi się w Sali Kolumnowej Sejmu. Podkreślił, że jego decyzja oznacza także, że nie stawi się on również na ewentualne wezwania innych komisji.
We wtorek orlenowscy śledczy raz jeszcze zdecydowali o wezwaniu prezydenta. Szefowa jego kancelarii Jolanta Szymanek-Deresz zapowiedziała, że Aleksander Kwaśniewski nie stawi się także na ponowne wezwanie.
Sam Aleksander Kwaśniewski nie ma - mówiąc delikatnie - zbyt dobrego zdania o komisji śledczej. W jednym z wywiadów nazwał nawet działalność sejmowych śledczych \"partyzantką z Rio\". To sformułowanie zainspirowało naszego reportera Tomasza Skorego do nieco innego spojrzenia na wydarzenia ostatnich dni. Posłuchaj: