Sejmowa komisja ds. PKN Orlen chce ukarać grzywną Jana Kulczyka. Chodzi o lekceważenie przesłuchań przez najbogatszego Polaka. Kara nie będzie jednak zbyt dotkliwa, ale śledczy nie składają broni.
Miesiąc temu biznesmen nie stawił się przed orlenowską komisją śledczą, usprawiedliwiając się, że nie będzie go w Polsce. W rzeczywistości brylował na poznańskich salonach. Ostentacyjnie lekceważył przesłuchania.
Zamiast złozyć wizytę w sali kolumnowej sejmu w Warszawie skorzystał z teatralnego zaproszenia w Poznaniu. Doniesienia dziennikarzy potwierdziła prokuratura, a śledczy posłowie przymierzają się do ukarania świadka Kulczyka grzywną.
Kara będzie raczej symboliczna. Kodeks postępowania karnego przewiduje, że świadkowi, który unika stawienia się przed organem prowadzącym śledztwo można wymierzyć karę grzywny, ale nie wyższą niż najniższa miesięczna pensja.
Aktualnie chodzi o kwotę 800 złotych. O wymierzenie kary komisja musi się jeszcze zwrócić do sądu. Na tym nie koniec jednak kłopotów najbogatszego Polaka. Śledczy nie wykluczają bowiem złożenia do prokuratury doniesienia o świadomym uchylaniu się od obowiązku przez biznesmena.
A dziś na zamkniętym posiedzeniu komisji dojdzie do konfrontacji między Janem Kulczykiem, byłym szefem Agencji Wywiadu Zbigniewem Siemiątkowskim oraz szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzejem Barcikowskim.