Izrael pozwoli choremu Jaserowi Arafatowi wyjechać na leczenie za granicą. Dla palestyńskiego przywódcy może to być podróż tylko w jedną stronę, bo Jerozolima może nie zgodzić się na jego powrót.
75-letni Arafat od dawna choruje. Palestyńczycy twierdzą jednak, że ich liderowi nie dolega nic poważnego. To ciężka grypa – twierdzą tunezyjscy lekarze, którzy przyjechali do Ramallah, by zbadać Jasera Arafata. Palestyński przywódca od ponad tygodnia źle się czuł. Źródła na Zachodnim Brzegu Jordanu zapewniają, że wczoraj Arafat spotkał się ze swoimi doradcami i ponoć wyglądał znacznie lepiej.
Według Izraelczyków, Arafat od dawna ma problem z kamieniami w woreczku żółciowym i infekcję jelit. Izraelczycy twierdzą, że dolegliwości te wymagać będą przeprowadzenia operacji za granicą i chętnie dodają, że zgodzą się na wyjazd Arafata. Ale mogłaby to być podróż w jedną stronę. Izrael nie gwarantuje, że Arafat mógłby wrócić do Autonomii, dlatego Palestyńczycy kategorycznie odrzucają doniesienia o konieczności operacji i upierają się, że to, co dolega Arafatowi, to najwyżej grypa.
Arafat od dawna pozostaje w politycznej izolacji. Nie liczą się z nim już nie tylko Izraelczycy – dla których od lat jest niewiarygodny – ale i Palestyńczycy, którzy mają już dość nepotyzmu i korumpcji władz Autonomii. Co więcej, „zmęczone Arafatem” są już nawet niektóre państwa arabskie, które – jak się wydaje – skłaniają się do porozumienia z Izraelem, co utrudnia palestyński lider.