W Gdańsku obowiązują jedna z najwyższych w kraju taksówkarskich stawek. Tam za kilometr płaci się 1,8 zł, w Warszawie – 1,2 zł. I wszystko wskazuje na to, że taniej nie będzie - gdańscy radni przyznali bardzo restrykcyjny limit na licencje.
Pod wpływem taksówkowego lobby radni zdecydowali, że licencję otrzyma tylko 10 nowych taksówek zamiast planowanych wcześniej 150. Dlaczego radni się ugięli? Bo w taksówkarzach tkwi polityczna siła – wszak ich klientami są przyszli wyborcy. Taką tezę postawił radny Wiesław Kamiński niezadowolony z wyniku głosowania. Zdecydowała chęć wygrania w wyborach ponad wszelkimi innymi racjonalnymi działaniami - mówi.
Limit popiera z kolei Antoni Szczyt z urzędu miasta. Wg niego więcej licencji wcale nie oznacza, że będzie taniej i lepiej. Przyjeżdżają tu dzicy taksówkarze, bez licencji – oni działają na zasadzie zarobić i uciec - argumentuje.
Decyzja radnych nie podoba się kandydatom na taksówkarzy, którzy nie mając szans na licencję, szukają innych propozycji w pośredniaku. To skandal - mówią reporterowi RMF.
W Gdańsku jest 1700 taksówek, ale kilka lat temu było ich dużo więcej. Decyzja radnych oznacza, że nie ma szans na niższe ceny. Lepiej może więc jeździć taksówkami w sąsiedniej Gdyni. Tam radni zgodzili się na wydanie taksówkowej licencji stu kierowcom...